Wysłany: 2008-07-08 16:24
może ty tak myślisz. Ale w moim wypadku to prawda. Wiem, że to dziwne ale można zaprzyjaźnić się z samym sobą
Smutek jest drzewem, a jego owocami łzy...
Wysłany: 2008-07-08 16:31
Może żle się wyraziłem , oczywiście że zaprzyjażnienie z samym sobą jest pozytywne i wręcz niezbędne :) akceptacja siebie własnej osoby :)w tym sensie rozumiem zaprzyjażnienie się z samym sobą :)
Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...
Wysłany: 2008-07-08 21:13
teraz się zgaedzam;P ale moją samotność i tak kocham
Smutek jest drzewem, a jego owocami łzy...
Wysłany: 2008-07-09 16:43
Jeśli dobrze ci z tym to fajnie :) jeśli czujesz się ze swoją a samotnością dobrze no to superek ,ja niezbyt dobrze znoszę samotność wolę mieć zawsze kogoś obok siebie o ile to możliwe :) :)
[img:07283df0c6]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:07283df0c6]
Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...
Wysłany: 2008-07-09 17:26
ale ostatnio nawet nie mam chwili dla tej "mojej samotności" mam ludzi wokół siebie, a i tak wole samą siebie...
Smutek jest drzewem, a jego owocami łzy...
Wysłany: 2008-07-10 19:19
Nie rozumiesz o co mi chodzi. mam kochającego chłopaka, przyjaciół itp. Ale mimo wszystko brakuje mi tych chwil, gdy siedziałam patrząc się w okno i rozmyslając o różnych sprawach...
Brakuje mi tej mojej samotności. Jesli chcesz to możesz mnie uznać za dziką bestię, bo Bogiem to ja raczej nie jestem
Smutek jest drzewem, a jego owocami łzy...
Wysłany: 2008-07-10 19:36
IronMaidenFranka napisał(a):
[quote:47d2418e05]Nie rozumiesz o co mi chodzi. mam kochającego chłopaka, przyjaciół itp. Ale mimo wszystko brakuje mi tych chwil, gdy siedziałam patrząc się w okno i rozmyslając o różnych sprawach...
Brakuje mi tej mojej samotności.[/quote:47d2418e05]
No i niemożna było napisać tak od razu :)
Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...
Wysłany: 2008-07-11 11:06
no niby tak... ale jednak nie xD
Smutek jest drzewem, a jego owocami łzy...
Wysłany: 2008-07-11 11:35
Oky wiem o co tobie chodzi :)
[img:a1999708ef]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:a1999708ef]
Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...
Wysłany: 2008-07-11 16:54
heh^^miło że ktoś mnie rozumie:)
Smutek jest drzewem, a jego owocami łzy...
Wysłany: 2008-07-18 22:07
HellSheep, zgadzam się z Tobą. Samotność nie służy większości z nas ( nie mówię tu o jakihś patologicznych/chorobowych jednostkach). Zostało to nawet udowodnione naukowo. Będąc samotnym żyje się jakby poniżej przeciętnej - nie ma gdzie wyjść, bo samemu - głupio. Nie ma się komu zwierzyć, nie robi się imprez - bo nie ma kogo zaprosić, a na imprezach też się nie bywa - nie jest się zaproszonym, a na ogólno dostępnych - samemu raczej głupio. Na koncert iść samemu - chyba po to tylko by delektować się brzmieniem i zagłuszyć myśli.
Wydaje mi się, że nawet zdeklarowanym na forum totalnym samotnikom ( izolującym się samowolnie ) znudzi się/zmęczy owy stan - chyba, że ich samotność jest mocno przejaskrawiona. Gorzej jest, jeśli ktoś chce zjednać sobie ludzi i nijak nie potrafi tego zrobić. Cały czas mówimy oczywiście o samotności w sensie - bycia pozbawionym kolegów, znajomych - dobrowolna lub przymuszona alienacja.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-09-15 12:03
[quote:2f401e3d86="Wampgirl"]HellSheep, zgadzam się z Tobą. Samotność nie służy większości z nas ( nie mówię tu o jakihś patologicznych/chorobowych jednostkach). Zostało to nawet udowodnione naukowo. Będąc samotnym żyje się jakby poniżej przeciętnej - nie ma gdzie wyjść, bo samemu - głupio. Nie ma się komu zwierzyć, nie robi się imprez - bo nie ma kogo zaprosić, a na imprezach też się nie bywa - nie jest się zaproszonym, a na ogólno dostępnych - samemu raczej głupio. Na koncert iść samemu - chyba po to tylko by delektować się brzmieniem i zagłuszyć myśli.
Wydaje mi się, że nawet zdeklarowanym na forum totalnym samotnikom ( izolującym się samowolnie ) znudzi się/zmęczy owy stan - chyba, że ich samotność jest mocno przejaskrawiona. Gorzej jest, jeśli ktoś chce zjednać sobie ludzi i nijak nie potrafi tego zrobić. Cały czas mówimy oczywiście o samotności w sensie - bycia pozbawionym kolegów, znajomych - dobrowolna lub przymuszona alienacja.[/quote:2f401e3d86]
tylko co zrobić jak ktoś niema farta wżyciu jak ja, nie siedzę cicho jak myszka, często próbuje do kogoś poprostu tak zagadać ale co zrobic olewany jestem , kolegów? raczej kolegów tylko z widzenia mam, przyjaciuł? a posiadam dwóch , prawdziwych . Każdy mówił mi ze w liceum znajde ludzi podobnych do siebie , ludzi o podobnych za interesowaniach i tolerancje !
Tak poszedłem do liceum i co? Tolerancja no jest! nawet się zdziwiłem ze aż taka , ale co mam poradzić jak nie mam do kogo tam mordy otworzyć i pogadać o czymś , bo nieda się znaleść wspólnych tematów, eh
ktoś napisze żebym zaczął na jakieś zajęncia tematyczne, żebym się wychylał czy był miły Ale co zrobić jak nic to niedaje
nawet czasem mam wielką ochotę pójść na jakiś koncert czy coś (np. chciałem pójść ostatnio na Old Skull 22) tylko no właśnie samemu pójdę? bo ci moi przyjaciele takiej muzyki hmm nie słuchają , rzadko kiedy spotykam podobną osobę do mnie ,lecz hmm nawet jakoś w miłości mi nie wychodzi ogółem , w okolicy co mieszaka (obrzeza warszawy) jakoś nie mam znajomych ani nikogo zbytnio żeby na koncert się wyrwać czy coś , a uczucia samotności czasem tylko che żeby nawet ktoś zadzwonił i to żeby nawet pomyłka była. ale co tam idę dalej przes zycie, chwilami bywa ktoś obok mnie , lecz rzadko i to krótko , ogółem zawsze wracam do samotności , jedynie do czego mogę się przytulic to gitara i kot
Wysłany: 2008-09-15 14:05
1 czasem nawet jest za dużo a 10 za czasem mało
Wysłany: 2008-09-15 16:16
ja nie przebieram ten czy tamten (jeden nawet tehno słucha )ale oni tez mają swoje życie i niebęde cały czas in na łbie siedzieć bo przychodzi pytanie ile można?
na przyjaciół nie narzekam ze tylko 2
ogółem chodziło mi o brak "znajomych" o osób z pokrewnych zainteresowaniach
Wysłany: 2008-09-15 19:30
Goat. W takich przypadkach ciężko określić co jest bezpośrednią przyczyną tego, że cierpisz z powodu braku znajomych. Grunt to pozostać sobą ( nie ulegać modzie ani wpływom ) - ale cały czas próbując samodoskonalenia się. Jedni przyciągają do siebie ludzi, innym jest ciężej i muszą włożyć sporo pracy, by zbliżyć się do kogoś. Twój los nie jest przecież przesądzony. Najważniejszym ogniwem tego łańcucha jest to, że dostrzegasz - iż coś jest nie w porządku. Nie obwiniasz też innych za to, że są źli, i szukasz rzeczywistej przyczyny tego zjawiska, choć pytania takie najczęściej pozostają bez odpowiedzi. Najgorszą postawą w takim przypadku jest bierność. Nie ulegaj jej.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Samotność... Wysłany: 2008-09-16 08:01
Samotność jest pewnym wyjściem, ale nie raz człowiek potrzebuje styczności z drugą osobą. Człowiek może żyć w samotność takiej, że chodzi np. do szkoły lub pracy, ma styczność z społeczeństwem, ale nie okazuje wobec ich pewnych zamiarów. Więc później ucieka do domu w otchłani własnej samotności lecz nie raz prowadzi lub jest to depresja. Sam nie raz mam ochotę uciekać do samotności bo każdy człowiek ma na to ochotę.
"Dracofobijna przypadłość Moongrowasydy"
Wysłany: 2008-09-16 15:27
Uważam się za samotniczkę. Mimo, że dziś podczas emocjonującej dyskusji brałam w niej czynny udział wywołując oczekiwane salwy śmiechu itp. W wolnych chwilach rozmawiałam ze znajomymi, nie spotkała mnie żadna przykrość, wręcz przeciwnie. W tym momencie nie miałam czasu, by zgłębiać się w moją samotność, choć jest ona faktem. Mimo posiadania znajomych ( każdy jakihś ma - szkoła, praca itp.) i faceta. Taką mam po prostu naturę i wiem, że tak naprawdę zawsze będę odczuwać to piętno. Czasem działa przygnębiająco, paralizująco. W sporadycznych jednak przypadkach podkreśla mój indywidualizm z czego jestem dumna.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-09-16 21:30
Nie rozumiem jak można w ogóle mieć masę kumpli, chłopaka/dziewczynę, znajomych, przyjaciół, rodzinę, i jeszcze czuć się samotnie... :?
Wysłany: 2008-09-17 00:02
[quote:7e29585c85="Rochu"]Nie rozumiem jak można w ogóle mieć masę kumpli, chłopaka/dziewczynę, znajomych, przyjaciół, rodzinę, i jeszcze czuć się samotnie... :?[/quote:7e29585c85]
Można. Jeżeli swoje prawdziwe "ja" znasz tylko Ty sam, a dla innych masz tylko maski spod których ani kawałek nie wystaje. Będziesz czuć się samotnym póki nie znajdziesz kogoś dostatecznie bliskiego.
"Przyjaciele", "kumple", "dziewczyna/chłopak" mogą nie być tym, czego się szukało, a jedynie tym, co się znalazło. Można rozumieć się z nimi na ich płaszczyźnie, do której sie dostosowało, ale nie być rozumianym na własnej, i w tym czuć się osamotnionym.
Można czuć się samotnym nawet z powodu jednej jedynej pasji której nie ma z kim dzielić, mimo posiadania milionów innych.
Samotność jest jak szarość, ma milion odcieni i może być niezauważalna wśród kolorów dnia, ale zawsze gdzieś tam jakaś będzie.
Trudno to zrozumieć zarówno osobom które samotności "nie znają", jak i tym samotnym w podstawowym znaczeniu tego słowa, nie mającym nikogo. Też kiedyś nie rozumiałem.
Wysłany: 2008-09-17 14:46
[quote:ad3f41a70e="40i4"]"Przyjaciele", "kumple", "dziewczyna/chłopak" mogą nie być tym, czego się szukało, a jedynie tym, co się znalazło. [/quote:ad3f41a70e]
Święte słowa. Mimo, że pozwoliłam się komuś dość głęboko poznać - nadal czułam się samotna. To jakiś wyższy poziom świadomości, którego nikt nie osiągnie. Człowiek nawet samego siebie nie zna na wylot, co tu więc mówić o innych. Szczerze mówiąc - żałuję, że dałam się poznać komuś nieco głębiej niż najlepszym kumpelom ( raczej traktuję je odrobinę na dystans ). Czułam się naga a po komplikacjach i w końcu zerwania znajomości - upokorzona. Stwierdziłam, że nie pozwolę na to nikomu więcej, jeśli nie upewnię się, że jest fenomenem, który w stanie będzie zobaczyć więcej niż inni.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi