Dla ludzi otwartych i szukających nowych nurtów, to na pewno w jakimś stopniu odkrywcze... Biometal, czy ekometal - to taki metal blisko natury... Ale tak naprawdę chodzi o energię naszej muzyki , która wymyka się już z konwencji folkowej... A folkmetal, to już pojęcie zbyt wyeksploatowane...
DP: Na waszej stronie czytamy, że: Muzyka Żywiołaka to wypadkowa takich stylów muzycznych jak: folk, punk, rockmetal, akustyczne trans-techno czy drum'n'bass. Sięga ona również swymi zastosowaniami po elementy muzyki: dub, chillout czy ambient, a spojona jest brzmieniami zrekonstruowanych instrumentów dawnych, "wynalazków" techniki nowszej, oraz archaicznych i współczesnych technik wokalnych. Muszę przyznać, że przeczytawszy to byłem nieco przerażony i nie wiedziałem czego mam się spodziewać idąc na Wasz koncert. Czy nie sądzisz, iż takie ujęcie, tego, co robicie może bardziej odstraszyć niż zaciekawić wielu potencjalnych słuchaczy?Robert Jaworski: Przepraszam??? Ale czego byłeś przerażony? Tylu nurtów naraz? My kierujemy tą muzę dla ludzi, których interesuje nie tylko uderzeniowy szok (ja to nazywam pulsem)... Jeśli takie ujecie odstraszy jakąś grupę ludzi, to myślę, że na pewno nie będą to potencjalni odbiorcy naszej muzy... Owszem kierujemy się w naszym tworzeniu rytmiką, ale drugim elementem jest warstwa tekstowa i brzmienia etniczne...
DP: Powracając jeszcze na chwilę do poprzedniego pytania - czy mógłbyś powiedzieć czytelnikom jakich instrumentów używacie?
Robert Jaworski: Dawnych: lira korbowa, fidel, flet, lutnia, baraban, djembe.. Popularnych: altówka, gitara basowa, talerze perkusyjne i cześć zestawu perkusyjnego, oraz wszelkiej maści przeszkadzajki...
DP: Dlaczego skupiacie się w swej twórczości na demonologii ludowej?
Robert Jaworski: Bo nie znamy jeszcze kapeli w Polsce, która wzięła by ten temat solidnie na warsztat...
DP: Czy nie sądzisz, że jest już bardzo wiele zespołów (w różnych gatunkach muzycznych) aż nazbyt bogato czerpiących z tej tematyki.
Robert Jaworski: Z demonologii ludowej? Nie znam ani jednego....
DP: Ale czy nie obawiasz się, że tematyka może okazać się nazbyt oklepana?
Robert Jaworski: Tej tematyki oficjalnie nie ma... To wiedza dla zainteresowanych i odrobinkę wtajemniczonych w mroki historii i folkloru...
DP: Kolejną bardzo interesującą rzeczą jest to jak doszło do powstania zespołu Żywiołak, zważywszy na to, że tworzący go muzycy grali wcześniej / nadal grają tak odmienną muzykę?
Robert Jaworski: To, że grają odmienną nie oznacza, że nie chcieli by grać podobnej... Robert Wasilewski grał w kapeli folkowej, do której starał się wpleść elementy metalu, ale nie udało mu się to na dłuższa metę... Ja w swojej wcześniejszej kapeli obcowałem z rock-metalem. Maciek Labudzki w swoim Mistik Madżonga gra również covery rockowe... Dziewczyny nie miały z taka estetyką do czynienia - kompletnie... Trzeba było je trochę podedukować... Gdzieś tam jednak nasze ścieżki się skrzyżowały i powstał Żywiołak.
DP: W kwietniu tego roku otrzymaliście najbardziej prestiżową z nagród - Grand Prix Prezesa Polskiego Radia na IX Festiwal Muzyki Folkowej "Nowa Tradycja". Co według Ciebie zadecydowało o waszej wygranej?
Robert Jaworski: Na pewno świeżość nurtu... Jury miało lekkie zastrzeżenia co do wykonawstwa, lecz postanowiło nie brać tego bardzo dosłownie pod uwagę... Zresztą werdykt jury podkreślał nasza spontaniczność i żywiołowość, jako nasze największe atuty...
DP: Kolejne pytanie dotyczące Waszego sukcesu brzmi dlaczego tak mało słychać o zespole w polskich mediach?
Robert Jaworski: To pytanie chyba nie do nas... Media - niekoniecznie polskie zawsze bardziej nastawione są na projekty komercyjne... My wytworzyliśmy dość efekciarską, ale jednak niszę...
DP: Przemysław Trubalski z portalu Wiadomości24 powołuje się na słowa Zbigniewa Hołdysa, wypowiedziane po waszym koncercie w warszawskiej Pracovni: "Widziałem ich pierwszy raz w życiu, ale zrobię co mogę, żeby mówić ludziom decydującym o losach takich artystów, że warto pomóc Żywiołakowi, że warto się nad tym zespołem pochylić. Jeśli ktoś temu zespołowi dzisiaj nie pomoże, to będzie się przyglądał, jak zespół robi karierę. To są procedury nie do zatrzymania". Pytanie brzmi czy faktycznie znalazł się ktoś, kto chce pomóc Wam w rozpostarciu wrót do wielkiej kariery?
Robert Jaworski: Myślę, że stwierdzenie Hołdysa nie sugeruje faktu, że znajdzie się ktoś, a raczej, że powinien się ktoś nami zainteresować. Myślę, że to zasadnicza różnica... Nie ukrywam, że fajnie by było gdyby w Polsce byli ludzie zawodowo zajmujący się promocją takich niekomercyjnych projektów..
DP: Czy nie przeszkadza Tobie, że Wasza twórczość porównywana jest zarówno do dokonań "troLi" jak do "Hedningarny"?
Robert Jaworski: Tego, że nasza twórczość porównywalna jest do ich troLe, na pewno nie da się kwestionować - przecież gramy kawałki ich troLe - a ja sam byłem jego głównym pomysłodawcą... Jeśli chodzi o Hedningarne, to czuje się zaszczycony jeśli ktoś porównuje nas do nich... Spotkałem się już nawet z opinią, że jesteśmy ich kontynuatorami - ale to chyba przesada.. Nie ukrywam jednak, że to właśnie twórczość tego zespołu odcisnęła na Żywiołaku największe piętno.. Członkowie Hedningarny znają już Żywiołaka .. Osobiście im nasze nagrania wręczyłem...
DP: Wiem, że nagraliście trójutworowe demo jednak zasadnicze pytanie brzmi kiedy można się spodziewać pełnego krążka zawierającego nieco więcej z Waszej twórczości?
Robert Jaworski: Jeśli nic w naszych planach się nie popsuje, to z początkiem listopada powinnyśmy zająć stanowiska przy studyjnych mikrofonach i zacząć realizować nasz pierwszy album...
DP: Moje ostatnie pytanie brzmi: Czego Wy jako zespół najbardziej się obawiacie?
Robert Jaworski: Chyba tego, czy przetrwamy ze sobą długo... Ta aktorska zadymka jaką widać na scenie nie wynika ze studiowanych przez nas układów choreograficznych... Większość członków zespołu to niezwykle silne osobowości... Takim nie jest łatwo ze sobą... Ale myślmy pozytywnie...
DP: dziękuje za udzielenie mi wywiadu.