Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Poezja :

Wróbelek

Osiadłem na parapecie
brudnym od obecności deszczu
usłany gwoździami
wbite w me ciało kości.

jak Chrystus ukrzyżowany
ręka noga na prawo i lewo
na głowie cierń znów zagościł.

I usłyszałem słowa - mój synu.

Usiadłem na balkonie
ziarenka dwa skubnąłem pszenicy
i ciało przeszyło mnie na wskroś
pociskiem bezlitosnej strzelby.

raz dwa trzy rozstrzelać - na amen.

przysiadłem na parapecie czystym
rozgrzanym w ogniu słońca
okno otwarte za okna ręka
chwyciła mnie za gardło
i wszystko straciło swój kolor
i wyrazistość i genezę i teorię.

nieprzytomność
transfuzja krwi braku ciszy
oczy stały u progu zgliszczy
leciałem machając skrzydełkami
które płomienie pióra zeżarły
ojcem mym chodnik od śmierci ranny.

opadłem krzyżem. prochem powstałem.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły