Wracając do głównego wątku - w zakończeniu gryfu również zamontowałem sprężyny (rys.2), dzięki czemu po złożeniu gryfu z korpusem styki są odpowiednio połączone i obwód elektryczny jest zamknięty. Po kilku miesiącach prób okazało się, że baterie trzymają ok. 100 godzin, co wystarcza mi na co najmniej 3 miesiące grania. Poza tym domalowałem jednak niedawno oznaczenia progów białym lakierem do paznokci i w ten sposób oznaczenia dobrze sprawdzają się zarówno w trybie dziennym jak i nocnym - w dzień oszczędzam baterie. Przejrzałem też kilka nowych konstrukcji lamp diodowych na baterie słoneczne i nadal nie wykluczam opcji montażu takich ogniw w korpusie, zawsze coś nowego.
Znalazłem też pałeczki perkusyjne, które kupiłem jakieś 15 lat temu i nawet nie są zniszczone. Tylko lakier trochę się wytarł od potu, ale stjuningowałem je owijając fioletową włóczką i pasują teraz do gitary (rys.3). Przydałyby się filcowe nakładki w celu złagodzenia brzmienia. Co prawda miałoby to większy sens gdybym dysponował zestawem perkusyjnym, ale nie spieszy mi się z tym, póki co to tylko dodatek do reszty.
Warto byłoby uruchomić keyboard, a właściwie klawiaturę MIDI. Trochę się czasy pozmieniały i stare połączenie z kartą dźwiękową z wejściem MIDI/joystick już nie działa - brak aktualnych driverów, a Yamaha do takich staroci już pewnie sterowników nie napisze. Czas więc przerzucić się na USB. Znalazłem już miejsce wewnątrz obudowy, gdzie można by taki układ zmieścić, muszę tylko gdzieś dostać odpowiedni konwerter.
Tymczasem w keyboardzie również warto zaimplementować tryb dzienny i nocny. Ponieważ klawiszowiec ze mnie prawie żaden - pomalowałem sobie fragmenty klawiszy C na fioletowo, dla lepszej orientacji położenia palców. Dla trybu nocnego zainstalowałem 9 niebieskich diod w różnych miejscach obudowy tak, żeby mieć oświetlone zarówno klawisze jak i przełączniki, przyciski oraz wyświetlacz. Dokładniejszy opis połączeń umieszczę w następnym odcinku, bo jest nieco bardziej skomplikowany i wymaga zdjęć.
Nie wiem ile jeszcze lat w takim tempie zajmie mi stworzenie sobie małego studia do home-recordingu, ale przynajmniej mam na nie pomysł. Potrzebna będzie też adaptacja akustyczna wnętrza, którą mogą zapewnić odpowiednio dobrane i porozstawiane pluszaki. Aktualnie nie dysponuję żadnym pluszakiem, ale nie przeszkadza to w rozważaniach teoretycznych, szerzej o nich zapewne w kolejnych odcinkach. Póki co mogę napisać, że kolor pluszaka nie ma znaczenia, więc może być niebieski.