Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

The Kovenant - Animatronic

Nexus Polaris, Covenant, The Kovenant, Animatronic, Eileen Küpper, Vovin, Therion, black metal, Proxima, rock, Babylon Zoo

Po doskonałym "Nexus Polaris" o Covenant stało się głośno, co paradoksalnie przyczyniło się do problemów zespołu z nazwą. Okazało się bowiem, że istnieje i od dawna działa, szwedzka formacja elektroniczna, która znacznie wcześniej przyjęła takie miano. Zrobiono więc kosmetyczną poprawkę i zmieniono szyld na The Kovenant. Skład został ten sam, lecz pojawiły się tajemnicze pseudonimy, wykręcony image i dużo elektroniki. Dla jednych strzał w dziesiątkę, dla innych wyparcie się korzeni i w ogóle zdrada black metalowych ideałów. Mnie osobiście "Animatronic" po prostu powalił. Słuchałem tej płyty dzień w dzień setki razy i wciąż nie mogłem wyjść z podziwu. Zresztą zostało mi to do dzisiaj.

Wspomniałem o elektronice więc od niej zacznę. Jest bardzo istotnym elementem tej muzyki i co ważne wprost genialnym. Wszelkie wejścia komputerowe, bity i inne przestery są idealnie wkomponowane i nadają niesamowitej wartości utworom. Wystarczy posłuchać jak zaczyna się "Sindrom". Zresztą kompozycyjność jest właśnie największym atutem The Kovenant. Te kawałki to jest kalejdoskop wrażeń. Tu ciągle coś się dzieje, w każdej chwili może pojawić się jakiś wyczesany wątek, coś niespodziewanego i zawsze to jest total. Chwila po chwili, kawałek po kawałku wciąż leci akurat coś na maksa zajebistego. Dla mnie ta płyta po prostu nie ma słabszych momentów. A wszystko jest ze sobą wyśmienicie splecione, stopione i połączone. Wszystko jest na swoim miejscu. Wszystko gra jak w najlepszej orkiestrze.

Tak jak burzliwa i żywiołowa jest muzyka, tak powykręcane i bardzo różne są wokale. Cała gama piszczących i skrzeczących barw przeplata się i tańczy wraz z muzyką, ale to jeszcze nie wszystko. "Animatronic" to także płyta Eileen Küpper, która wystąpiła już wcześniej na "Vovin" Therion. Jej soprany są po prostu niesamowite i to praktycznie w każdym utworze. W "Mannequin" osiąga chyba największe mistrzostwo: "You're just another faithless mannequin. You're just another fallen star..." i dalej. Takich przebłysków jest tu cała masa. Bardzo fajne również są futurystyczne teksty o zagładzie świata. Często rymowane i te rymy słychać podczas śpiewu. Poza tym tekst ma swoją melodykę, jest poukładany względem sylab, składni i płynności. "The world will end in fire. There is no salvation."

Pierwszy "Mirror's Paradise" jest fajnym numerem, który udanie wprowadza w ten kosmiczny świat, a w końcowym rozrachunku, moim zdaniem, okazuje się być jednak najsłabszy na płycie. To znaczy nie najsłabszy tylko najmniej zajebisty. Na drugiej pozycji natomiast znajduje się największy hicior z tego albumu "New World Order". To jest odlot, pełna masakra: "I am your lovin hate... This is the new world". Trzeci za to jest wolniejszy i spokojniejszy "Mannequin", ale o śpiewie w nim już wspomniałem. I dalej klasyk za klasykiem, same mega kozaki. A to urzekają śpiewem Eileen, a to zachwycają niesamowitymi wkrętami komputerowymi, a to rozbrajają dzwonki w "Jihad". Do tego solówki, mocne riffy, świetne refreny. Każdy numer ma coś nowego do zaoferowania, każdy jest odrębną wartością tej płyty.

Jako przedostatni jest cover angielskiego zespołu rockowego Babylon Zoo. Przez jakiś czas w ogóle tego nie doczytałem i by mi to do głowy nie przyszło, bo "Spacemen" idealnie pasuje do klimatu "Animatronic" i oczywiście jest fantastycznie zrobiony.

W 2000 roku byłem na koncercie The Kovenant w Proximie. Występ był znakomity, ale przyszli tam i tacy, którzy stali nieruchomo pod sceną, cały czas pokazując fucki muzykom. Ideologie, przekonania, prawdziwość, kult, polityka. Ja zawsze byłem od tego daleki. Mam to komplentnie w dupie, Mnie fascynuje muzyka. A ta jest fantastyczna. I nic tego nie zmieni.

Tracklista:

01. Mirrors Paradise      
02. New World Order      
03. Mannequin         
04. Sindrom         
05. Jihad         
06. The Human Abstract    
07. Prophecies Of Fire        
08. In the Name Of The Future    
09. Spaceman    
10. The Birth Of Tragedy

Wydawca: Nuclear Blast Records (1999)

Ocena szkolna: 6

Komentarze
zsamot : Pewnie, że wolałbym kontynuację Nexus... Ale tak dostałem rewoluc...
nietopesz : Pamiętam, że jak pierwszy raz usłyszałem jakiś kawałek z tej p...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły