Da capo, da capo,
proszę…
proszę…
Pamiętasz tamtą ekstazę-
-pokropioną ziemię i nasze ciała dwojga bluźnierców?
I topniejący pod ogniem śnieg,
co rozpuszczał zamarznięte kości?
Kamienny anioł bez prawej dłoni
nie mógł
dać nam błogosławieństwa.
Lutowe płatki przykryły mu twarz,
gdy
plugawiliśmy uświęconą ciszę.
Nie patrz wstecz,
w słońcu ślady znikają szybko.
Nie spieszmy się.
Proszę.
Byle do fine.