Ulica, gwar, miliony ludzi
w maskach pośpiechu i obojętności.
Kimże są? Gdzież podziały się uczucia?
To są ci, którzy mają serca i rozum,
którzy mogą kochać i być kochani?
Skamieniałe twarze...
Chłód wydziera się z oczu,
twarzy skrytej w półmroku.
Biegną, nie widzą siebie.
Pośpiech, pisk opon
i znika jedna twarz.
Wciąż przyglądam się
ich skamieniałym twarzom.
Ktoś zapłacze, zdejmie maskę
nikt nie spostrzeże zmiany.
Nie liczy się twarz,
lecz maska; ten jest lepszy
kto ładniejszą maskę wdzieje...
Wokół...
ich skamieniałe twarze...
Włożę maskę, zniknę w tłumie.
Stanę się człowiekiem
o kamiennej twarzy.
w maskach pośpiechu i obojętności.
Kimże są? Gdzież podziały się uczucia?
To są ci, którzy mają serca i rozum,
którzy mogą kochać i być kochani?
Skamieniałe twarze...
Chłód wydziera się z oczu,
twarzy skrytej w półmroku.
Biegną, nie widzą siebie.
Pośpiech, pisk opon
i znika jedna twarz.
Wciąż przyglądam się
ich skamieniałym twarzom.
Ktoś zapłacze, zdejmie maskę
nikt nie spostrzeże zmiany.
Nie liczy się twarz,
lecz maska; ten jest lepszy
kto ładniejszą maskę wdzieje...
Wokół...
ich skamieniałe twarze...
Włożę maskę, zniknę w tłumie.
Stanę się człowiekiem
o kamiennej twarzy.