Po debiutanckim „Morbid Visions” w Sepulturze nastąpiła jedna, ale za to bardzo istotna zmiana. W miejsce Jairo T. stanowisko gitarzysty objął Andreas Kisser. Jak bardzo odmieniło to oblicze zespołu można się przekonać puszczając sobie kolejno dwie pierwsze płyty, choć pewnie zmiana w składzie nie jest jedynym powodem rozwoju muzycznego. Dotychczasowi członkowie grupy tez nabrali doświadczenia i po zaledwie roku stworzyli album dojrzalszy i lepszy pod każdym względem.
Zaczyna się krótkim intrem by zaraz przejść w pierwszy „From The Past Comes The Storms”. Nie będę opisywał każdego utworu po kolei, pokuszę się tylko o ogólną charakterystykę. Kompozycje są dłuższe niż na „Morbid Visions” i przede wszystkim wypełnione doskonałym gitarowym graniem łącznie ze sporą ilością świetnych solówek. Muzyka jest rozbudowana, a konstrukcje kawałków technicznie rozwinięte. Muzyka jest ciężka, lecz na tym etapie jest to już wyraźnie thrash metal. Tempo jest szybkie i intensywne, a perkusja nadaje rytm i spaja gitarowe prowadzenie. Jedyne co tu jeszcze trochę odstaje to wokal. Nie to, że mi się jakoś bardzo nie podoba, ale ma słabe brzmienie i mógłby po prostu być lepszy i bardziej komponować się z gitarami, a tak wydaje mi się taki niedorobiony.
Jako piąty jest, najdłuższy na płycie, instrumentalny „Inquisition Symphony”. W tym numerze widać całe mistrzostwo kompozycyjne i instrumentalne zespołu. Dzieje się tam bardzo dużo, a gitary przechodzą same siebie rzeźbiąc kolejne niesamowite riffy i melodie. Dla mnie bez dwóch zdań najlepsza pozycja na tym albumie. Jest jeszcze jeden utwór instrumentalny, przedostatni „The Abyss”, jednak jest to już tylko krótka miniaturka na gitarze akustycznej. Ostatni „R.I.P. (Rest In Pain) jest dobrym kilerem na zakończenie. Szczególnie sama końcówka jest niezła, jak z perkusyjno-gitarowej łupaniny, nagle wyłania się moment wesołej melodyjki, zagłuszonej brutalnie jakimiś przerażonymi głosami i kończącymi wszystko uderzeniami instrumentów.
„Schizophrenia” to płyta, która ma takie trochę surowe i nieco garażowe brzmienie i to mimo tego, że mam zremasterowaną wersję z 1990 roku, na której jako bonus znajduje się jeszcze na nowo nagrany szlagier z jedynki „Troops Of Doom”. Nie mam nic przeciwko temu brzmieniu. W końcu to właśnie taki był metal lat osiemdziesiątych. Uważam, że drugi album Sepultury to kawał doskonałego grania, który wybił ten zespół na szersze wody i dał go poznać światowej publiczności. Ja bardzo wysoko cenię ten album i wciąż słucham go z przyjemnością.
Tracklista:
1. Intro
2. From The Past Comes The Storms
3. To the Wall
4. Escape To The Void
5. Inquisition Symphony
6. Screams Behind The Shadows
7. Septic Schizo
8. The Abyss
9. R.I.P.(Rest In Pain)
Wydawca: Cogumelo Records (1987)
Ocena szkolna: 5-
DEMONEMOON : Ewidentna szkola jazdy Megadeth;) Osobiscie,rozgrzewka przed swietna B...
Harlequin : Dla mnie najlepsza Sepa. Agresywne, thrashowe i przede wszystkim przebojo...
zsamot : Uwielbiam, już za intro, a instrumentalne to dopiero potęga... klimat nieziemsk...