Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Sepultura - Morbid Visions

Lata 80-te, ekspansja metalu w coraz bardziej ekstremalnej formie. Nie dziwi mnie więc fakt, że każdy nowo powstały zespół złożony z młodzieniaszków chciał poprzez agresję w muzyce dać upust swojej buntowniczej naturze. Czy inaczej było w przypadku Sepultury? Oczywiście, że nie!
W brazylijskim Belo Horizonte, bracia Max (wokal, gitara) i Igor Cavalera (perkusja), basista Paul Jr. oraz gitarzysta Jairo T. inspirowani mocno dokonaniami Venom, Slayer, Sarcofago i Hellhammer spróbowali zamanifestować swoje "ja" przy pomocy "Morbid Visions". Ciężko jednak się spodziewać, aby tak "egzotyczny", młody zespół miał możliwość nagrania materiału w sposób jaki chce. Nic więc dziwnego, że utwory z tego wydawnictwa brzmią płasko i garażowo. Nie trzeba także wspominać, że nie jest to jeszcze poziom wykonawczy, którym można się zachwycać - zarówno w kwestii instrumentalnej jak i wokalnej jest mnóstwo niedociągnięć. Cavalera próbuje zionąć, ale słychać, że wiele słów jest ucinane. Tak samo reszta zespołu - grają tak, aby muzyka jako tako trzymała się kupy. Jest spore niechlujstwo wykonawcze, ale jedną rzecz musze zespołowi oddać - nie wiem czemu, ale wydawnictwo to wciąga. Kawałki różnią się od siebie, jest kilka motywów, głównie za sprawą wokalisty. Materiał ten rzeczywiście zapada w pamięć i pewne fragmenty można nucić pod nosem. Można więc wywnioskować, że zespół miał już jakąś wizję utworów, a w tych warunkach i przy takich umiejętnościach wycisnął z nich całkiem sporo.

"Morbid Visions" nie jest czymś wielkim - nawet w kategoriach debiutu. Płyta może być jedynie ciekawostką kolekcjonerską, pokazujacą początki tego, jakby nie patrzeć wielkiego zespołu. Oczywiście nie stanie się krzywda nikomu jeśli ktoś się nie zapozna z tym wydawnictwem, ale jeśli kogoś to bardzo intryguje, to myślę, że wielce rozczarowany nie będzie.

Wydawca: Cogumelo Records (1986)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły