Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Sandstone - Looking For Myself

Ostatnio w naszym kraju namnożyło się zespołów, które na fali sukcesu Riverside myślą, że zawojują świat. Sandstone jest jedną z tych właśnie kapel, a świat chcą podbijać płytką "Looking For Myself". Po zapoznaniu się z tym wydawnictwem, mogę stwierdzić, że skuteczność podbicia świata jest adekwatna do strzelania z procy w czołg.
Sandstone zapuścił się w twórczości Dream Theater i Pain Of Salvation z końca lat 90-tych, tyle, że niewiele z tego wynika. Co z tego, że formacja prezentuje dobry poziom instrumentalny, skoro kompozycje same w sobie są zagrane kompletnie bez przekonania i bez pazura. Najjaśniejszym punktem zespołu jest wokalista, którego swoją drogą słychać tu najbardziej. Jego barwa głosu przypomina Matt'a Bradley'a z Dali's Dilemma. Jeśli chodzi o resztę zespołu, to jest to techniczne, ale nie przesadnie skomplikowane, bezsensowne pitolenie, przypominające skrajnie zubożałą wersję "Scene From A Memory" Dream Theater. Niby mamy do czynienia z "zaledwie" 55 minutami muzyki zamkniętymi w sześciu utworach, ale już przy pierwszym kawałku wyraźnie widać, że Sandstone nie potrafi połączyć swoich pomysłów w spójną całość.

"Looking For Myself" to płyta słaba i nudna, do której nie chce się wracać i chyba nawet nie warto. Muzyka ma sprawiać przyjemność coś sobą reprezentować - zwłaszcza progmetal. Niestety ta płyta nie ma w sobie niczego.

Tracklista:

01. Like A Thought
02. Keep The Faith
03. Looking For Myself
04. Youth
05. Birth Of My Soul
06. Sunrise

Wydawca: ProgRock (2006)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły