Samael należy do grona nielicznych zespołów, które można ocenić obiektywnie. Kolejne krążki pokazywały coraz odważniejsze eksperymenty i rozwój oraz coraz większe odchodzenie od muzyki ekstremalnej. Wystarczy spojrzeć jaka przepaść dzieli krążki "Blood Ritual" a "Passage". O ile "Passage" był kontrowersyjny, to co mam powiedzieć o jego następcy "Eternal"?
Mam ogromniasty orzech do zgryzienia - z jednej strony Samael to zespół bardzo oryginalny, ale z drugiej strony połączenie metalu i elektroniki nie jest czymś nowym. "Eternal" to krążek bardzo elektroniczny - tak bardzo, że jedynymi elementami wspólnymi z metalem są jeszcze oszczędniejsze gitary, które pojawiają się tylko wtedy, gdy są potrzebne, wokalista, który śpiewa jakby miał katar oraz perkusja, która stanowi chyba jedynie szkielet utworów. Prawdziwą petardą tego krążka są właśnie klawisze - potężne, przestrzenne, monumentalne, czasem delikatne, ale każdorazowo szalenie futurystyczne. Szczerze powiedziawszy to nigdy w życiu nie słyszałem tak futurystycznych dźwięków. Utwory takie jak otwierający płytę "Year Zero" czy przepotężnie brzmiący "The Cross" potwierdzają jedynie klasę zespołu. Zaskakuje jednak fakt, że Szwajcarzy tak odważnie sięgnęli do stylistyki electro, podłapując pewne schematy nawet od takich twórców jak Rammstein czy ... Marilyn Manson. Różnica jest jednak taka, że Samael brzmi potężniej, mniej agresywnie, ale muzyka jest trochę bardziej urozmaicona.
Czytając tą recenzję do tego momentu ktoś mógłby pomyśleć, że ten album jest naprawdę wyjątkowy. Niestety nie jest tak do końca - problem polega na tym, że jest to płyta bardzo nierówna, gdzie obok naprawdę genialnych utworów znajdują się utwory słabsze, by nie rzec gnioty. Słuchając "Eternal" mam wrażenie, że utwory nie tworzą spójnej całości - jedne są bardziej futurystyczne, inne mniej, ale często jest tak, że muzyka nie przykuwa uwagi i nie porywa.
Ogromne słowa uznania należą się formacji za odwagę, ostre słowa krytyki należą się za brak konsekwencji. Powstał krążek, który może być pewnym wyznacznikiem nowej jakości, ale mógłby być on zdecydowanie lepszy. Tym bardziej, że Samael udowodnił, że mocny futuryzm stał się ich dodatkowym atutem, z którego nie skorzystali do końca. Osobiście czuję ogromny niedosyt po przesłuchaniu tego albumu - z perspektywy lat słucham jedynie wybiórczych kompozycji z tej płyty.
Wydawca: Century Media Records (1999)
oki : płyta z dupy, dobra dla melancholijno - progreswynie - syntetycznych fanów...
Rudson : Passage"96" spoko płyta, "A Man in Your Head" nawet spoko kawałek...
oki : hehe dla mnie ten album nie ma słabych punktów a już gniotów całkow...