Trudna sztuka pocieszenia.
" Czasami, gdy źle nam się dzieje, otrzymujemy pomoc, na jaką nie liczyliśmy. Ale zdarza się, ze i to jest za mało".Stephen King
Trafiłam na ten cytat czytając "Buick 8". I zaczęłam się zastanawiać jak to jest z tym pocieszeniem. Jak najlepiej pocieszyć nieszczęśliwą osobę, tak, aby poczuła się lepiej? Co zrobić, jakich słów, gestów użyć, aby uśmierzyć jej ból? Skąd mamy to wiedzieć? Często gdy ja sama mam jakiś problem i potrzebuję pomocy nie otrzymuję tego, czego w danej chwili potrzebowałam. Zwykłe wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży, wydaje mi się bardzo puste, a może takie słowa mają swój czar i siłę? Zbyt dużo pytajników, zbyt dużo niewiadomych...