Huragan słów, tornado zwierzeń, halny porad. Ruchy powietrza mieszają mi wszystkie myśli, w których i tak nie potrafię się odnaleźć. Jedyne, co mogę teraz znaleźć w swojej głowie wśród tego bałaganu, to Ty.Każdy szum wiatru szepce mi coś innego. Nie mogę znaleźć swojego miejsca. Nie mogę nawet spokojnie pomyśleć. Te wiatry zesłał mi sam Bóg. Tylko jak mam wyszukać z nich ten właściwy, który poprowadzi mnie na plażę?
Pierwszy, ten zachodni proponuje mi pomoc. Jest przyjemny, lekki i świeży. Z tym, że plan tej pomocy niekoniecznie mi się podoba. Zwłaszcza, że ten wiatr zrezygnował już raz z dotarcia na plażę. Zastanawiam się, czy to ma znaczenie…
Drugi, płynący ze wschodu jest dużo cieplejszy. Jest mi bliski, uwielbiam go. Moje życie bez niego nie miałoby sensu. Z tym, że pod względem tej wyprawy tracę do niego zaufanie. Może nawet bez powodu, ale nie potrafię inaczej. Wydaje mi się, że gra wobec mnie trochę nieczysto. Być może sam chce dotrzeć na plażę z korzyścią dla siebie, a nie dla mnie?
Trzeci, morski, orzeźwiający wiatr zachwyca mnie i broni od upadków. Niekoniecznie jest we mnie, ale zawsze obok, co robi na mnie wrażenie. Gdy brakuje mi tchu, wypełnia moje płuca niezbędnym do życia tlenem. Pomaga mi zawsze i nie chce nic w zamian. Należy też do rodziny wiatrów silnych i odważnych, więc boję się ryzyka jego propozycji. Być może jest ona najbardziej odpowiednia, ale nie jestem pewna czy jest we mnie na tyle odwagi, aby prowadzić otwartą grę.
Każdy wiatr wypełniając moje myśli prowadzi mnie w inną stronę. Każdy chce na swój sposób doprowadzić mnie na plażę. Ale nie wiem, któremu się to uda. Najchętniej zrezygnowałabym z ich podmuchów i po prostu sama dotarła na plażę. Ale potrzebuję tego powietrza, które mi przynoszą. A gdyby tak były obok nie zmieniając mnie, moich myśli i kierunku, w którym idę?
Pierwszy, ten zachodni proponuje mi pomoc. Jest przyjemny, lekki i świeży. Z tym, że plan tej pomocy niekoniecznie mi się podoba. Zwłaszcza, że ten wiatr zrezygnował już raz z dotarcia na plażę. Zastanawiam się, czy to ma znaczenie…
Drugi, płynący ze wschodu jest dużo cieplejszy. Jest mi bliski, uwielbiam go. Moje życie bez niego nie miałoby sensu. Z tym, że pod względem tej wyprawy tracę do niego zaufanie. Może nawet bez powodu, ale nie potrafię inaczej. Wydaje mi się, że gra wobec mnie trochę nieczysto. Być może sam chce dotrzeć na plażę z korzyścią dla siebie, a nie dla mnie?
Trzeci, morski, orzeźwiający wiatr zachwyca mnie i broni od upadków. Niekoniecznie jest we mnie, ale zawsze obok, co robi na mnie wrażenie. Gdy brakuje mi tchu, wypełnia moje płuca niezbędnym do życia tlenem. Pomaga mi zawsze i nie chce nic w zamian. Należy też do rodziny wiatrów silnych i odważnych, więc boję się ryzyka jego propozycji. Być może jest ona najbardziej odpowiednia, ale nie jestem pewna czy jest we mnie na tyle odwagi, aby prowadzić otwartą grę.
Każdy wiatr wypełniając moje myśli prowadzi mnie w inną stronę. Każdy chce na swój sposób doprowadzić mnie na plażę. Ale nie wiem, któremu się to uda. Najchętniej zrezygnowałabym z ich podmuchów i po prostu sama dotarła na plażę. Ale potrzebuję tego powietrza, które mi przynoszą. A gdyby tak były obok nie zmieniając mnie, moich myśli i kierunku, w którym idę?