"Patologia"... To słowo wielu kojarzy się jednoznacznie i całkiem słusznie z szeregiem zachowań wykraczających śmiało by rzec można po za typowo ludzkie. Jednak jego drugie znaczenie, nie tak znane w ówczesnym świecie jak to pierwsze kryje w sobie termin medyczny, jakim określany jest oddział szpitalny, w którym to przeprowadza się sekcję zwłok. Choć oba te znaczenia są od siebie odległe, to ktoś a ściślej mówiąc Mark Neveldime oraz Brian Tylor - twórcy scenariuszu do filmu "Patologia" - wpadli na pomysł połączenia tych dwóch znaczeń, uzyskując obraz traktujący o grupie wynaturzonych patologów, zdolnych do wszystkiego byle by wygrać wymyśloną przez ich chorą jaźń, grę. Ale po kolei!
Fabuła filmu opowiada o niezwykle uzdolnionym Dr. Tedym Grey''u, który ukończywszy Harvard, trafia na oddział Patologii jako internista. Jego kariera ma przebiegać sprawnie i rozwijać się dynamicznie, jednak na drodze do sukcesu staje mu grupa internistów z Dr Jakem Gallo na czele. Wspólnymi siłami wciągają młodego doktora w swój patologiczny świat zbrodni. Wszystko zamyka się w dwóch prostych sprawach: Ktoś morduje żeby reszta mogła odgadnąć jak dokonano zbrodni. Zasada jest tylko jedna - im bardziej wynaturzone, bardziej skomplikowane morderstwo tym większa zabawa dla starających się ustalić przyczyny śmierci graczy. Po pewnym czasie zdrowy rozsądek i człowiecze cechy na powrót dają o sobie znać i młody doktor postanawia zerwać z niemoralnym towarzystwem, lecz jak to zwykle bywa, odejście nie jest w cale takie łatwe.Pod względem wykonania film stoi na dość wysokim poziomie. Świetne dialogi i czasem sposób na ich przeprowadzenie (pierwsze parę minut filmu), pełno scen ociekających grozą i wspaniale zmontowane momenty "orgii" graczy. Widać, że aktorzy podeszli do swoich ról z wielkim zapałem, dzięki czemu postaci odwzorowane przez nich są bardzo realistyczne. Na uwagę moim zdaniem zasługuje postać Doktora Gallo (Michael Weston), pomimo trudnej roli nieco psychopatycznego doktorka wykreował swoją postać wprost idealnie. Również idee poruszane w filmie dają dużo do myślenia.
Reasumując film bardzo dobry, obraz świeży, bo jeszcze tego roku, pomimo tego nie polecam podczas filmu obfitych posiłków, gdyż zawartość żołądka można oddać z powrotem. A i na zakończenie: jak ktoś ma wystarczająco silną wolę by przetrwać pierwszą część napisów, to czeka go niespodzianka.
Dystrybutor: Metro-Goldwyn-Mayer (2008)
black_heart : Oglądałam go. Dosyć ciekawy, ale bardziej wciągnął mnie kiedyś...