Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Mały syrenek

Bajulka o syrenku
Na dnie morza, wśród różnobarwnych ukwiałów, w koralowym pałacu żył sobie król mórz wraz ze stadkiem uroczych synów – syrenków. Było tych synów stu dziesięciu, a wszyscy mili, ponętni i młodzi. Ojciec bardzo kochał wszystkie swoje dziatki, lecz największym uczuciem darzył najmłodszą latorośl, którą wszyscy mieszkańcy podwodnej krainy zwali małym syrenkiem.



Mały syrenek był niezwykle ciekawskim trytonem – marzyło mu się, że gdy osiągnie pełnoletniość, to zwiedzi fascynujący go świat istot nadwodnych, czyli ludzi. Czekając na dzień, gdy stanie się pełnoletni i uzyska od ojca pozwolenie wypłynięcia na powierzchnię morza, pielęgnował podwodny ogród, który ozdabiał przedmiotami zatopionymi podczas sztormów. Sadził w ślicznych rządkach kolorowe roślinki i marzył o suchym lądzie.



Czekał, czekał, czekał i w końcu się doczekał. W dniu swoich osiemnastych urodzin po raz pierwszy wypłynął na powierzchnię morskich wód. Nie było to proste, bo akurat trwała burza i wielkie masy wzburzonego H2O zagradzały mu drogę ku powierzchni. Mały syrenek był jednak bardzo wytrwały i nie dał się zmóc nawałnicy i wielkim falom. Udało mu się szczęśliwie wypłynąć.



Pierwszą rzeczą, którą zobaczył, wychylając główkę z wody, było ogromne, siejące krwawy blask słońce.  Drugą – nieporadnie kołyszący się na falach ludzki statek, na pokładzie którego stał śliczny, różowiutki od wiatru i rozkosznie rozwinięty książę.



Książę był pierwszym człowiekiem, jakiego ujrzał mały syrenek, a że mieszkaniec morza był istotą kochliwa, więc raz-dwa – i już był w przystojnym śmiertelniku zadurzony. Wpatrywał się w niego maślanymi oczami, gdy nagle ogromna fala uderzyła w statek i obiekt fascynacji trytona wylądował w wodzie.



Książę umiał pływać, ale w rozszalałej kipieli nie miał żadnych szans. Poszedł na dno jak kamień. Widząc to mały syrenek nie namyślał się długo i zanurkował w pogoni za śmiertelnikiem. Ponieważ wiedział, że istoty lądowe nie umieją żyć w morzu, złapał księcia za włosy i wyciągnął go na powierzchnię. Utrzymując głowę mężczyzny nad wodę zaczął go holować w kierunku brzegu, pracowicie macając po drodze bezwolne i zemdlone ciało. To, co wyczuł pod palcami musiało mu się spodobać, bo gdy książę leżał już bezpiecznie na plaży, syrenek nie przestał gmerać ciekawskimi palcami pod pluderkami młodziana, i, by zapewnić sobie łatwiejszy dostęp do fascynujących go części ciała ziemianina, po prostu je ściągnął.



Widok, który uderzył oczy małego syrenka nie zdziwił go ani nie zszokował, lecz zdecydowanie ucieszył, bowiem pierwszy poznany człowiek bardzo żywo zareagował na jego pieszczoty. Co więcej – otworzył znienacka oczy i spoglądając na syrenka wyszeptał całkiem przytomnie i czule: - „Ach, zerżnij mnie, śliczny nieznajomy!”



Syrenkowi nie trzeba było dwa razy tego powtarzać. Wpił się namiętnym pocałunkiem w usta młodzianka, oplótł go silnymi ramiony i odebrał mu niewinność. Siła by opowiadać o słodkich karesach, którym oddali się na brzegu morza syrenek i książę. Niechaj ci przeto wystarczy, luby czytelniku informacja, że gdy wzniosły akt się już dokonał (siedem razy), książę, zupełnie zmordowany, nie był już w stanie usiedzieć na czterech literach, gdyż były one zupełnie zmaltretowane od intensywnego użytkowania. Syrenek także ledwo dychał. Okazywanie miłości ziemskiej istocie okazało się dla niego niezwykle wyczerpujące, choć i diabelnie przyjemne.


 * * *


Od tej pory mały syrenek i książę zostali kochankami. Spotykali się na plaży, w romantycznym blasku księżyca, by oddać się radosnym igraszkom. Byli szczęśliwi. Jedynym cieniem, który kładł się na ich związek było to, że książę po pewnym czasie dostał hemoroidów od siedzenia na zimnym piasku.
Komentarze
strzyga666 : haha, świetne! uśmiałam się ;)
Stary_Zgred : Chaliera, znalazłam podobiznę syrenki-samiczki: http://www.darkplane...
thistle89 : Zgredziku - to orka - nie wieloryb ;) Czy wiecie, że... Pani Waleń...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły