Patrzyłam
na nich
miotających się
bez celu
Ich oczy Boskiej
iskry dawno pozbawione
wciąż wypatrują
czegoś w oddali
Są jak manekiny
Tkwiący w
milczeniu
Płynnym ruchem gnają
przed siebie
Niczym lunatycy wznosząc
ręce
ku niebu
Patrzyłam, moja
duszo
jak przechodzą
przez ciemność
Do miasta duchów
i zapragnęłam pójść
za nimi
Czułam jak
muzyka mnie ogarnia
Upojona namiętnością
Rozpinam żagle i
mknę
W zamyśleniu
niczym Wielki Sfinks
w wieczny
zapadam sen odrętwiający
Taniec Lunatyków
co tworzą całość
doskonałą
Na ścieżce snu
kołysani przez
wiatr
Duch starego
poety
Uśpiony w
wiecznym tańcu
oświetla im drogę
swa poezja
Dosyć juz serce
moje !
Spij snem otępiałym
Mrok i cisza bez
granic...