4 lata minęły zanim Keep Of Kalessin zdecydował się wydać następny
krążek. Tym razem był to mini-album - "Reclaim". Album ten był punktem
zwrotnym w historii grupy, bowiem począwszy od właśnie tej płyty za
bębnami w Keep Of Kalessin zasiadł znany z Satyricona Frost, zaś
wokalami zajął się śpiewający m.in. dla Mayhem, Atilla Csihar. Ten
iście gwiazdorski skład był skazany na sukces, i rzeczywiście począwszy
od EPki "Reclaim" brzmienie grupy zmienia się na o wiele lepsze, choć
nie od razu doszedłem do tej śmiałej tezy.
Kiedy pierwszy raz spotkałem się z tym wydawnictwem byłem szczerze zrozpaczony. Nie miałem pojęcia, co się stało! Gdzie podziały się przeszywające wokalizy Ghasha, co stało się z ciężką perkusją i w ogóle całą oprawą muzyczną! Krótko mówiąc byłem przeświadczony, że Norwegowie z Keep Of Kalessin skończą się dla mnie na tym etapie, ale postanowiłem dać im jednak drugą szansę. W parę dni po przestawieniu się na nieco inne tory muzyczne powróciłem do złowrogiej EPki i doznałem olśnienia…Wszystkie 5 utworów na płycie to jedna zwarta ściana black metalowych szaleństw. Nie znajdzie się tu słabszego momentu, no może poza, pełniącym rolę intra utworem "Traveller" - muzycznym połamańcu, niekoniecznie do końca zrozumiałym i przejrzystym. Wszystkie pozostałe pozycje to dość szybka muzyka. Zwłaszcza Frost spisuje się tutaj znakomicie, jego bębny wręcz zachwycają swą szybkością, a i do wokalu Atilly da się przyzwyczaić.
Bezapelacyjnym rodzynkiem na krążku jest ostatni kawałek opatrzony tytułem "Reclaim". Niesamowicie podniosły wstęp i dobitna perkusja z czasem przeradza się tutaj w black metalowy pełen pasji i energii jazgot, który z kolei po dłuższej chwili czasu powraca do wolniejszego trybu. Znowu świetnie brzmiąca perkusja i prosty, ale za to potężnie brzmiący riff i... niespodzianka - czysty wokal Atilly, który moim zdaniem brzmi o wiele lepiej niż w wersji growl. Nie można zapomnieć o rozwrzeszczanej solówce, która mimowolnie podnosi tętno i zmusza do mniej lub bardziej kontrolowanych ruchów rękoma czy nogami - zależy, co kto woli.
Choć płyty tej trudno się słucha mając świeżo w pamięci wcześniejsze dokonania panów z Keep Of Kalessin to z całą pewnością z biegiem czasu nabiera ona mocy. Być może, dlatego tak długą przerwę Norwegowie zaserwowali swym fanom. Tak czy inaczej, pewne jest, że dzięki gwiazdorskiemu składowi trochę niedoceniane dotąd Keep Of Kalessin miało wreszcie swoje 5 minut na arenie ogólnoświatowej, co jak nikomu innemu się im należało.
Tracklista:
01. Traveller
02. IX
03. Come Damnation
04. Obliterator
05. Reclaim
Wydawca: FaceFront (2003)