Troszkę nam przyszło czekać na drugi pełnograj Formisa. Już prawie 4 lata minęły, odkąd nasze drogi się złączyły gdy pierwszy raz usłyszałem "Perfect Excuse" i opisałem swoje odczucia na jego temat(w tejże recenzji krótka historia zespołu). Wówczas dałem mu 9,5 i trochę przesadziłem. Teraz jednak długo oczekiwany następca w końcu się ujawnił i nosi tytuł "Mental Survival".
Zanim jednak weźmiemy się za kwestię muzyki, powiem na wstępie, że o mały włos a nie doczeklibyśmy się tego materiału. Zespół przez te 4 lata przeszedł tyle prób i cierpień, że każdy "normalny" zespół dałby sobie już spokój z graniem. Po pierwsze - band przeszedł ogromne zmiany personalne, a z oryginalnego składu ostał się tylko gitarzysta Hubert Nowak. Po drugie - bardzo poważna kontuzja pałkera, która wyeliminowała go na jakiś czas z gry(ale już jest zdrów jak ryba zapewniam;)). I w końcu po trzecie - problemy budżetowe tego albumu. Zabolało? Cóż widać nie za mocno, bo samozaparcie i chęć grania były mocniejsze niż zwracanie uwagi na ból, co zostało nagrodzone nie tylko bardzo fajnym materiałem ale i tym, że Formis znalazł wydawcę w postaci Defense Records.
Ok, historię tego krążka mamy za sobą. A jak z muzyką? Cóż, zdążyłem już napisać, że jest to bardzo fajny materiał, a teraz konkrety. Zespół dalej obraca się w klimatach death/thrash metalowych, zabarwionych odrobinkę dokonaniami Deatha, jednak tym razem dorzucili także inspiracje Sepulturą. W ogóle ten materiał wydaje mi się być nieco bardziej żywy i żwawy niż poprzedni - więcej tu szybszych i bardziej thrashowych zagrań, a mniej próby bycia technicznym na siłę. Nie zabrakło także w tej muzyce kilku "czystszych" motywów, które pozwalają nam na chwilę odsapnąć od ciągłego pośpiechu. Nie jest to może specjalnie odkrywcze, ale bądźmy szczerzy - nie miało takie być, ale dzięki temu chłopaki w końcu uzyskali jakiś swój styl, którego niestety jeszcze nie mieli poprzednio(to wciąż był jednak materiał, nagrywany za czasów Iscarioty).
Słucha się tego bardzo przyjemnie, bo same kawałki są napisane z głową i z myślą o swoim własnym zespole i swoim własnym brzmieniu. Te nie są zbyt długie, ale czas z nimi spędzony można uznać za bardzo miły. Zwłaszcza, że gitarzyści wylewają z siebie siódme poty wymieniając się na przemian wspaniałymi solówkami, które choć nie są jakimiś majstersztykami, to wciąż nie sposób nie docenić tego, jak świetnie one tną. Zresztą to co bije najbardziej z "Mental Survival", to ile serca i uczucia kompozytorzy w niego wsadzili. Posłuchajcie sobie zwłaszcza "Horizontal Hourglass", "Skeleton Key" i instrumentalny "Isochronic Exhalation" a zrozumiecie, że nikt się przy tym materiale nie opierdalał. Bardzo podoba mi się także zmiana wokalisty, na znanego z Orion Prophecy Marka Zająca, który musiał zastąpić dwóch poprzednich wokalistów. Jego wokal brzmi, jak coś na pograniczu Maxa Cavalery z Chuckiem Schuldinerem i idealnie wpasował się w muzykę zespołu.
No dobra zalety mamy za sobą, to pora na wady. A jest kilka poważnych. Niestety wspomniane problemy budżetowe, bardzo odbiły się na brzmieniu, które jest miejscami trochę zbyt plastikowe i nijakie. Raz wydaje się, że brzmi ciężko i mięsiście, ale wtedy okazuje się, że jest zbyt sterylne i brakuje mu odpowiedniego jebnięcia. Najgorzej przy tym wypadły gary, które niestety brzmią kartonowo i okropnie płasko. I znów - perkman wykonał kawał znakomitej roboty, bo rytmy które wybija są jak najbardziej świetne, ale cała ich energia pryska przy takim brzmieniu. Poza tym, nie wiem jaki cel przyświecał twórcom, że wrzucili dwa razy ten sam kawałek na tę płytę - "Skeleton Key" - z tą różnicą, że na drugim zaśpiewał gościnnie Adam "Baryła" Bryłka z Horrorscope(btw. na obydwu zagrał Lechu Śmiechowicz, z tego samego zespołu). Nie lepiej było wybrać któryś z nich i go umieścić, ew. zmiksować tak, żeby zaśpiewali i wokalista i gość? I w końcu dochodzimy do ostatniej wady "Mental Survival" - długość. Panowie, chyba pisałem ostatnio, że wasz debiut jest za krótki. Fakt jest krótszy niż ten... o całe dwie minuty! Tak - "Mental Survival" trwa zaledwie 26 minut! Ok rozumiem, brak kasy na więcej kawałków, ale naprawdę nie mogliście dobić chociaż do tych 30? Miejmy nadzieję, że już przyszła płyta pozwoli nam zostać przy niej, na trochę dłużej.
Czy te wady dyskwalifikują "Mental Survivala"? Oczywiście, że nie, bo to wciąż kawał naprawdę dobrej muzyki. Podziwiam zespół, że w ogóle chciał i dał radę go wydać i nie poddał się, mimo iż los wyrzucił mu całą ciężarówkę kłód pod nogi. Niestety te kłody sprawiły, że nie jest to jeszcze idealny materiał i jeśli poprzednik wam nie przypadł do gustu, to ciężko mi orzec czy polubicie ten. Jeśli jednak weźmiecie pod uwagę to, co się działo z zespołem, i że pomimo tak ogromnych problemów, wciąż wydał conajmniej dobry materiał to musicie przyznać, że należą się chłopakom brawa za niego. Podziwiam takich muzyków, którzy są uparci i mają tyle samozaparcia, żeby się nie poddawać i grać dalej, ku służbie metalu. To właśnie tacy ludzie sprawiają, że wciąż chce mi się pisać te gówno warte recenzje i że wciąż chce mi się słuchać tej muzyki.
Ocena: 8/10
1. Carbon Expulsion
2. D.I.D
3. Dark Light
4. Horizontal Hourglass
5. Skeleton Key
6. Sculpture
7. Mental Survival
8. Isochronic Exhalation
9. Skeleton Key(feat. Baryła)[bonus]
Wydawca: Defense Records(2014)