Zespoły zza naszej wschodniej granicy są w
naszym kraju praktycznie nieznane i nie promuje się ich. Szkoda, bo
czasem można znaleźć tam coś ciekawego. Mental Home jest akurat
rosyjskim zespołem, który swojego czasu miał nawet okazję zaistnieć na
rynku muzycznym, ale swojej szansy nie wykorzystał.
"Vale"
ukazuje Mental Home jako bardzo ciekawy i obiecujący zespół. Muzykę
zespołu określiłbym jako połączenie Tiamat z okresu "Clouds" i "Wildhoney", Paradise Lost z czasów "Gothic" oraz odrobinę wczesnego
Dimmu Borgir. Zdecydowanie najsilniejszy jest jednak wpływ Tiamat -
nawet większość wokali brzmi jakby była żywcem wyjęta w "Clouds".
Oprócz tego pojawia się blackowy skrzek. O ile z wokalami łatwo można
sobie poradzić, o tyle muzykę Mental Home już jest ciężej rozłożyć na
czynniki pierwsze. Na "Vale" jest mnóstwo przestrzeni i klawiszy - tak
jakby wokale z "Clouds" osadzić w klimacie "The Ar", poprzeplatać to
odrobiną klimatami w stylu debiutu Dimmu Borgir i dodać szczyptę riffów
z "Gothic".Rosjanie jawią się jako obiecujący zespół, potrafiący zrobić użytek z "klasyków" gatunku, łączą style w jeden blend i robią to naprawdę przekonywująco. Co prawda słuchając tego odnosi się wrażenie "już gdzieś to słyszałem", ale poziom "Vale" jest wysoki i nie widzę powodów do zarzutów. Brzmienie także jest dobre - bas jest świetnie nagłośniony, a każdy z instrumentów ma dużo miejsca dla siebie. Nie jest to muzyka, gdzie można się zachwycać techniką i nie czarujmy się - tutaj nie ma jej dużo.
Siłą tego albumu jest jednak to, że jest zagrany z pasją, nie ma tutaj niechlujstwa, prezentuje ciekawą muzykę i ukazuje potencjał zespołu. Na pewno jest to album, którego warto posłuchać.
Wydawca: Soyuz (1996)