Wreszcie znalazłem
W moim życiu sens twej śmierci
I wyrwałem z niechcianej pamięci
Kawałki emocjonalnej układanki
Które za nic nie pasowały
Do pojęcia znaczenia twego istnienia
I mojego spojrzenia na świat
Bez jeszcze jednej marzycielki
Wreszcie przejrzałem
Białe i przeraźliwie brudne ściany
Przeźroczyste niezależnie od
Percepcji z logiczną wyobraźnią
Nie mającej nic wspólnego
Wreszcie przejrzałem a potem zerwałem pasy
Oddzielające mnie od szaleństwa
Pod szyldem czystego niezrozumienia
Wreszcie ujrzałem słońca cień
I przeszedłem na jasną stronę ciemności
Którą rozumiałaś tylko ty i twój umysł
Mały tchórzliwy mroczny lew
Od percepcji czy poznania niezależny
Wreszcie
Znalazłem
Przeszedłem
I ujrzałem
Świat żywy i spontaniczny
Ziemię marzycieli i realistów wszelkiego rodzaju
Którą Wreszcie bez śladów wyrzutów sumienia
Mogłem zakopać własnymi pragnieniami