plamy ptaków ideami, celami
delikatne falowanie szumu perspektyw
zamykam oczy
moje ciało otacza ciepła woda
delikatnie pieszcząc umysłowe ciało
zanurzam dłonie
między palcami przepływają mi pytania
co jakiś czas pluska marlin zasad
niczym strażnik odmętów
zatapiam się
w świecie moich własnych melancholii
bez celu
bez czasu i pragnień
smakuje trwania, jakby nigdy zmienić się nie miało
nikt nie goni, nikt nie pyta, nie oczekuje
zmysłowo masturbuje swój umysł
egocentrycznie chełpiąc się moją genialnością
mój raj
raj egoisty