Deathgate Arkanum jest solowym projektem, pochodzącego z Dortmund, Lestahna. Wystartował w 1998 roku i przez pierwszych parę lat wydał trzy dema. Płyta pojawiła się dopiero w 2005 roku. "Totenwerke" to black metal wojny i nienawiści. Okładka przedstawia jakąś rozmazaną postać, ale wewnętrzne zdjęcie nie pozostawia złudzeń. Żołnierz stojący na wzgórzu, nad zrujnowanym miastem i cytat z Nietschego o tym, że człowiek powinien odkrywać ludzkość przez siłę, wyższość duszy - przez pogardę.
Poza tym żadnych informacji odnośnie nagrań, autora itp. Dobrze, że z tyłu znalazło się miejsce na spis czterech utworów składających się na ten album. Taki bezlitosny, wojenny black metal uważam za najbardziej ekstremalną muzykę i lubię go jako gatunek. Niestety jednak "Totenwerke" to nie jest zbyt dobra pozycja. Gitary są dość słabe, riffy mało zabójcze, a wszystko bije dużą prostotą. Również perkusja nie czyni odpowiedniej dewastacji w tle. Z drugiej strony jakoś to prze do przodu, zieje wściekłością i szpetnie przygrywa. Da się tego posłuchać i debiut Deathgate Arkanum jawi mi się jako po prosu średni, taki przeciętny.
Trzeci "Freigeist" to jest coś innego niż pozostałe trzy, ściśle blackowe pozycje. To jest utwór ambientowy z przewodnimi motywami klawiszowymi i późniejszym rozkręcaniem się z gitarowym rzężeniem i perkusją. Przyznam, że dobre to jest, wprowadza dodatkowy klimat grozy. Dopełnia nastroju zniszczenia poprzez swoją złowrogą, marszową formę.
Wokal niby jest typowym black metalowym skrzekiem, ale też nie jest najlepszy. Jakoś tak zbyt pływa i moim zdaniem nie przekazuje odpowiedniej dawki śmiertelnego jadu. Wszystko to może być, ale nic ponadto.
Tracklista:
1. ...Und Hass Gebar Jen' Fluten Gluck 08:26
2. Ave Imperium Antichristus 08:57
3. Freigeist 06:46
4. I Open My Veins (In Disgust For This World)
Wydawca: Blutvergiessen (2005)
Ocena szkolna: 3
