Chwila i jednak czasami chciałoby się coś powiedzieć co jest niewypowiedziane...
Mija ludzi... Odwraca się i próbuje przypomnieć tamte chwile... Co ją podkusiło? Kto do tego namówił? Pora chyba na leki, już dawno nie brała, lekarz kazał, ignorowała... powinny pomóc, przynieść zapomnienie... Cholera, nie tak miało być, coś poszło nie według planu... Trudno, jutro też jest dzień... Trzeba korzystać z tego, co się ma... Trzeba będzie tego dokonać...Pisk opon, czarny ślad na srebrno-szarej ulicy powoli tonącej w strugach deszczu wolno stygnie. Jeszcze wolniej stygną wspomnienia minionej nocy... Jak mógł dać się wciągnąć w takie bagno? I to przez... kogoś takiego. Delikatne dźwięki ciągle rozbrzmiewały mu w duszy, gdy wolno mókł na progu swojego domu. Wydawałoby się, że nic nie może go wyrwać z dziwnego letargu, a jednak... Urwany dźwięk i „wiadomości przychodzące: 1” na ekraniku telefonu. Brak treści wpisanej w wiadomości i bezwolne westchnienie, które wyrwało mu się z ust. Już wie co trzeba będzie zrobić...
Obudzili się w ciszy kolejnego z szarych poranków. Dzień jak co dzień, jednak urwany krzyk zza ściany zasiał ziarno niepokoju w spokojnych duszach niewinnych ludzi kojących nerwy kolejnymi butelkami dobrego francuskiego wina. To było coś niepokojącego, ludzie mają w tych sprawach niemałą intuicję... Pan zwyczajny, którym może być każdy człowiek, zwlekł się wolno z łóżka i ubrawszy szlafrok wyszedłby zapukać do sąsiadki i sprawdzić czy dobrze z nią. Pani zwyczajna już wcześniej mówiła, że lepiej na nią uważać... Jest dziwna i nie lubi tak jak inne Panie zwyczajne czytać kolorowych pism i oglądać telewizji. Ciche pukanie odbiło się od ścian klatki schodowej i zabrzmiało ciszą. Nikt nie odpowiedział. Drzwi są otwarte. Pan zwyczajny wszedł do środka i zobaczył Ją leżącą w nienaturalnej pozie. Nieżywą. Obok wypisane było „Ci, którzy tu wchodzicie, porzućcie wszelką nadzieję...”
Stchórzył! Nie zrobił tego, oni zrobią to za niego. Policja już była tu trzy razy. Szukają, węszą, chcą kogoś ukarać ku ogólnej uciesze gawiedzi. Ale to nie ja, ja przecież prawie nic nie wiem... Nie zacznę panikować... Nie można, oni będą chcieli się zemścić... chyba. Nie! To niedopuszczalne...
Miła z pozoru pani policjant nie mogła zrozumieć jak bardzo ludzie potrafią zgłupieć dla jednej chwiejnej idei. Przecież nikt nic nie obiecywał, nikt nic nie dawał w zamian za to, co się stanie. Nawet obiecywanego przez wszystkich sekciarzy raju nie było zawartego w postanowieniach. Jezu, przecież to chore, chociaż spoglądając na obecny świat... Coraz mniej się dziwiła, że ludzie wybierają śmierć niż życie wśród wilków i żmij ziemskiego padołu.
Sprawa zostanie zamknięta? Pani zwyczajna będzie miała temat do plotek do końca życia i trzy dni dłużej. Nic nie umknie jej uwagi, a wszystkie Panie zwyczajne z sąsiedztwa zazdroszczą jej odwiedzin policji, przesiadywania na posterunku i wiadomości z pierwszej ręki. Prawda jest jednak taka, że większego sensu to nie ma... Coraz bardziej zazdrości sąsiadce, że miała siłę na ten krok. Nie ma znaczenia czy podkusiła ją do tego sekta. To wszystko jest coraz bardziej szare, niebo straciło kolory przez ludzką zawiść, a odcień zieleni pozostał tylko jeden. Pan zwyczajny też spędza całe wieczory przy telewizorze. Zazdrości odwagi, zazdrości wolności duszy i śpiewu w przestworzach niebieskich – i to niebieskich a nie pomieszanych z szarością dni codziennych.
Nie będzie współpracował, zamknęli sprawę. Jednak... tu jest tyle węży w skórze ludzkiej, nikt go już nie obchodzi. Tylko tamta noc, podczas uchylony został skrawek prawdy. Że to wszystko to tylko niemy krzyk brzmiący w pustce. Nie ma już nadziei dla ludzi, dla niego i dla wszystkich wokół... Jednak gdyby ktoś zechciał spróbować... Chyba jednak nie ma takich ludzi. On stchórzył i teraz będzie płacił za to do końca życia. Niestety? Bardzo dobrze, niech ma świadomość. Niech boli. On nigdy nie był szczęśliwy. Inni są, chwała im. Ci, którzy żyją w szarości odczuwają ścisk w duszy, o ile takową posiadają. Dobrze, niech czują cokolwiek, tak jak on. Teraz pozostaje tylko cierpliwie czekać na odmianę losu...
Pani Policjant już przestała udawać zaskoczoną. Dostała wyjaśnienie. I to aż nadto ją oświeciło. To nie ona będzie tą, która podniesie wszystkich z letargu. Choć są ludzie, którzy potrafią widzieć, czuć, poznawać nie należy do nich. Nie zdoła otworzyć oczu na czas. Szkoda, chciałaby jednak zbyt bardzo jej korzenie trwają w obecnym gruncie. Może jej dzieci będą miały szansę...
A o czym dokładnie jest ów tekst zapytacie? O czym traktuje tych parę słów jakże przesiąkniętych pesymizmem wręcz na wskroś? Są one o tym, że coraz mniej ludzi patrzy, dostrzega kolory tak rozsiane paletą barw wokoło nas samych. Wkoło same wilki, kruki i wrony... Jednak podnieście wzrok, tam w górze niebo ciągle mieni się milionami odcieni błękitów... Czasami jednak wysiłek podniesienia głowy i dostrzeżenia jest zbyt wielki dla wielu z nas. Nie bójmy się, to nie boli. Widzieć i rozumieć jest rzeczą bolesną, lecz jedynie w pierwszych sekundach... Amen.