Reaktywowali się dwa lata temu by nagrać najlepszy album w karierze, a może nawet i najlepszy album heavy metalowy tego roku. Co złożyło się na takie osiągnięcie? Kilka czynników. Po pierwsze brzmienie. Ten zespół przenigdy nie brzmiał tak potężnie, agresywnie, a przy tym tyle czytelnie i naturalnie. Dużo dobrego dzieje się także w strukturze utworów, które wychodzą trochę dalej poza schematyczne granie spod znaku Iron Maiden i ich dziesięciu jednakowych płyt.
Na dobrą sprawę kapeli bliżej jest do thrash metalu, niż do Dickisona i spółki, niektóre riffy ocierają się nawet o hardcore'owe klimaty ("10.000 Devils"). Dodam, że wszystkiemu towarzyszy dużo gnieżdżących się w głowach melodii. Sekcji rytmicznej też trudno jest coś zarzucić. Panowie gnają niczym dobrze zaprogramowana maszyna do zabijania. Zespół świetnie zaplanował też tempa poszczególnych kompozycji, nie ma tu bezsensownej perkusyjnej galopady i jeśli już pojawia się jakieś przyśpieszenie to naprawdę robi to wrażenie (np. "Rise Above It All","Not A Nightmare"). I choć nie jest to nic odkrywczego, ale kilka momentów na tej płycie porywa bez reszty. Bo, jak tu przejść obok takiej płyty, która wprost emanuje radością grania. Obok muzyki szczerej, naturalnej, spontanicznej.Trzeba przyznać, że dawne nieśmiertelne thrash metalowe patenty połączone z wymienionymi wyżej popisami i brutalna, nowoczesna produkcja wnoszą do metalu świeżą jakość. Oby, więcej takich powrotów.
Tracklista:
01. When Death Comes
02. Upon My Cross I Crawl
03. 10.000 Devils
04. Rise Above It All
05. Sandbox Philosophy
06. Delusions Of Grandeur
07. Not A Nightmare
08. Damned Religion
09. Uniform
10. The End
Wydawca: Metal Mind Productions (2009)