Drugi i niestety ostatni studyjny krążek genialnych Szwedów. Krążek podobny, a zarazem inny od poprzedniego - czyli także genialny! Nie ma co się rozwodzić nad wstępem - przejdźmy do konretów tak samo szybko jak zrobił to Anglagard.
W niespełna dwa lata po wydaniu "Hybris" światło dzienne ujrzał "Epilog" - pytanie czy krążek jest zaskoczeniem czy rozczarowaniem? Przede wszystkim "Epilog" jest wyciszony i kompletnie pozbawiony wokali. Zdecydowanie mniej tu popisowych pasaży i majestatycznych dźwięków, ale mniej też jest Crimsonowych klimatów. Tym razem muzyka wydaje się być bardziej wysublimowana, oddziałująca na wyobraźnię, wprawiająca w zadumę. Jest to wydawnictwo dosyć posępne i ciężko znaleźć jest tu jakąś melodię, jakiś szczególny motyw, który tkwiłby w pamięci na dłużej i był punktem charakterystycznym. Czyni to muzykę bardziej wymagającą i trudniejszą w odbiorze. Ale prawdziwy dziw mnie bierze, że tylu instrumetalistów stworzyło album wymuskany, który "płynie", a zarazem wyzbyty jest nonszlancji - coś genialnego!Czy więc "Epilog" przerósł poziomem "Hybris"? To zależy czego kto szuka w muzyce. Wydawać by się mogło, że krążki są skrajnościami, ale słuchając ich wiemy i odczuwamy to, że gra to ten sam zespół. To jest właśnie to po czym można poznać klasowy zespół. Bez wątpienia obydwa krążki to jedne z najlepszych wydawnictw rocka progresywnego wszechczasów, łaczące wizjonerstwo muzyczne z genialną techniką.
Wydawca: Mellotronen Records (1994)