Allegro
No i znów zaczęło mnie to bagno wciągać. Niby święta się już skończyły, a zakupowa gorączka trwa. Nawroty namiętnego przeczesywania Allegro w poszukiwaniu potrzebnych i zupełnie niepotrzebnych nabytków ruszyły pełną parą. Przypuszczam, że to coś w rodzaju choroby współczesności - zamiast iść z dzidą w las, żeby zapolować na dzikiego zwierza, siedzi się wygodnie przed ekranem i poluje na aukcjach. Czegóż bowiem na tych aukcjach nie ma. I to kusi, i to nęci, a każda nowa, świeżo pojawiająca się okazja powoduje podniesienie się ciśnienia i zywsze krążenie krwi w żyłach. Choćby takie porcelanowe cudeńko w kształcie Mefistofelesa - przydatność czegoś takiego żadna, bo to zwykły kurzołap, ale znowóż jak przyjemnie byłoby postawić sobie na półce prawdziwego diabła. Alboli stare, niewydawane od dawna książki - mmmm, rarytas dla konesera. Dziwne ozdoby z mosiądzu, do postawienia na kominku, zabawki dla dużych chłopców i dziewczynek - tylko brać i wybierać. I obudzić się pewnego dnia pod zwałem różnych bzdurnych bibelotów. Cóż jednak zrobić - kiedy wola człowiecza - słaba, a aukcje kuszą? :D