Po przesłuchaniu takich płyt jak ta, zawsze nachodzi mnie jedno, ale za to bardzo zasadnicze, pytanie: czy muzycy z formacji, które tak często przypisywane są do gatunku zwanym progresja, mają w swym słowniku takie słowo jak ograniczenia? Można by rzecz, ten typ tak ma i puścić w niepamięć krążek "The Never Ending Way of OrwarriOR". Ale ja spokojnie przejść nie mogę, bo właśnie przez takie durnowate wypociny progresywny rock i metal traci najwięcej.
Komentarze Harlequin : Będąc subiektywnym, to też nie lubie tych Żydkó, a na żywca to s...
Harlequin : Płyta duzo słabsza od "Mabool", choc na taka straszna jak pisze autor. rze...