Hollenthon nie okazał się jednorazowym wybrykiem Martina Schirenca i po znakomitym debiucie, pokusił się o drugą, jeżeli nie lepszą, to przynajmniej tak samo dobrą, płytę „With Vilest Of Worms Do Dwell”. Ich death metal jeszcze bardziej rozkwita na niej barokowym pejzażem, a swój drobny wkład w postaci „drunken solo” ma w niej „Crazy Rob Barett” ówcześnie z Malevolent Creation, choć, o które solo chodzi tego okładka już nie wspomina.
„Scourge Of Malice” to trzecia płyta włoskiego Graveworm, wypełniona pełnym wrażeń i emocji symfonicznym black metalem. Tak oto przenosimy się do mrocznego, rycerskiego świata, gdzie „evil arrives from black velvet sky”, „faces of hell turned into black”, „screamings of pain crushed the night”, a „voices of death calls for revenge”…
„Oblivio Appositus” to split dwóch jednoosobowych projektów. Haud Mundus z Irlandii i Wormlust z Islandii. Oba prezentują paranoiczny i depresyjny black metal, oba grają muzykę grobowo posępną i cienistą, więc na pewno do siebie pasują. Oba oferują też po dwa długie utwory, tak, że całość trzyma standardy czasowe normalnego albumu.
Z podziemnych czeluści, z zatęchłych korytarzy, z zamkowych lochów i zamglonych lasów, Mortiis wynurzył się ponad powierzchnię ziemi. Rozwinął skrzydła i wniósł się wysoko, aż do gwiazd, a jego muzyka zamigotała tysiącem barw, ukazując nieznany dotąd majestat. I choć w swoim gwiezdnym skafandrze wygląda nieco śmiesznie, to „The Stargate” jest bardzo poważną i sentymentalną podróżą po świecie i zaświatach.
Z podziemnych czeluści, z zatęchłych korytarzy, z zamkowych lochów i zamglonych lasów, Mortiis wynurzył się ponad powierzchnię ziemi. Rozwinął skrzydła i wniósł się wysoko, aż do gwiazd, a jego muzyka zamigotała tysiącem barw, ukazując nieznany dotąd majestat. I choć w swoim gwiezdnym skafandrze wygląda nieco śmiesznie, to „The Stargate” jest bardzo poważną i sentymentalną podróżą po świecie i zaświatach.
EPka „Worm Infested” oficjalnie ukazała się 30 czerwca 2003 roku, ale ja kupiłem ją przedpremierowo, 22 kwietnia, na koncercie Cannibal Corpse w warszawskiej Proximie. Zwróciła moją uwagę oczywiście sympatyczną okładką, no i tym, że nie wiedziałem co to jest. Pozostaje fajną pamiątką i dodatkiem do dyskografii. Jest to krótki materiał, ale znajduje się na nim parę ciekawostek.
Zyklon to projekt założony przez Samotha i Tryma z Emperor oraz Destructhora z Myrkskog. Ale to nie wszystko. Na pierwszym albumie „World Ov Worms” za wokale odpowiedzialny jest Daemon z Limbonic Art, a swój drobny udział ma też Trickster G, czyli nie kto inny jak Garm z Ulver. Autorem wszystkich tekstów zaś jest, odsiadujący swój długi wyrok za zabójstwo, Faust. Zaiste więc zacna to black metalowa śmietanka. Nie dziwne więc, że wytwór ich połączonych mocy nie musiał długo czekać na wydawcę i był szeroko reklamowany. Co ważne Zyklon okazał się zespołem odmiennym od Emperor, idącym dość wyraźnie w kierunku death metalu i potrafiącym wytworzyć swoją własną muzyczną tożsamość.
Vehement Thrower to zespół, który powstał w Żorach i działał na początku lat dziewięćdziesiątych. Wcześniej nazywali się Exhaust Death i pod tym szyldem wydali dwa dema. „Worm” natomiast jest pierwszą produkcją Vehement Thrower, poprzedzającą ich jedyny album. Są to cztery krótkie death metalowe kawałki plus instrumentalne zakończenie. Wszystko razem trwa raptem dziesięć minut. W internecie można znaleźć trochę informacji na temat tego wydawnictwa, ale wszędzie jest to samo zdjęcie z rozwiniętą okładką, dlatego ja zamieszczam koślawe foto swojej kopii, zrobione telefonem.
Ithilien to duński zespół wykonujący melodyjny lub jak kto woli symfoniczny black metal z viking metalowymi naleciałościami. Po wydanej w 2011 roku EPce „Tribute To The Fallen” nawiązali kontakt z Mighty Music, pod skrzydłami której, w październiku 2013 ukazał się debiutancki album „From Ashes To The Frozen Land”. Na okładce skromnego, ale schludnego digipacka autorzy witają w swoim świecie między innymi słowami, że jest to „long and exhausting journey through the most powerful emotions in man.” Ja uważam, że owszem, można uznać, że jest to podróż. Długa to na pewno, bo płyta trwa godzinę, wyczerpująca to zależy dla kogo, ale tych wielkich emocji, mimo kolejnych prób ja niestety nie odnajduję.
Wydany w 2011 roku "One Way Out" to nie jest całkowicie nowy album włoskiego Ravenscry. Zespół postanowił rozszerzyć swoją debiutancką EPkę i wydać ją w formie płyty długogrającej. Tak więc obok pięciu kompozycji wcześniej opublikowanych mamy siedem nowych kawałków. Wszystko razem tworzy spójny materiał w klimacie gotyckiego metalu z damskim wokalem.
Sumo666 : Sam jestem ciekaw co z tego będzie :)
zsamot : Poprzednia płytka była naprawdę dobra, zatem chętnie posłucham....
SolitaryAngel : Okładka jest świetna :P ale płyta jest jak książka nie ocenia się jej...
CrommCruaich : Do premiery jeszcze parę dni, a płyta już krąży w sieci :) Po odsłuch...
rozbit : Utwór Phosphorous Redeemer jest już dostępny na Myspace a tak wy...