Z podziemnych czeluści, z zatęchłych korytarzy, z zamkowych lochów i zamglonych lasów, Mortiis wynurzył się ponad powierzchnię ziemi. Rozwinął skrzydła i wniósł się wysoko, aż do gwiazd, a jego muzyka zamigotała tysiącem barw, ukazując nieznany dotąd majestat. I choć w swoim gwiezdnym skafandrze wygląda nieco śmiesznie, to „The Stargate” jest bardzo poważną i sentymentalną podróżą po świecie i zaświatach.
Mimo tej całej kosmicznej otoczki, akcja rozgrywa się bowiem w dawnych czasach. Oto stary człowiek dzieli się swoją wiedzą z dzieckiem. Opowiada o złym świecie, o rządnych podbojów ludziach, o krzywdzie, o zniszczeniu. Są tu więc odgłosy walki i chaosu, krzyki przerażonych. Już w pierwszym „Child Of Curiosity And The Old Man Of Knowledge” dzieje się coś niedobrego, a potem ta wrzawa pojawia się jeszcze kilkukrotnie. Nadaje to odpowiedniego klimatu, tak samo jak tętent koni, gitara akustyczna czy narracje. Mortiis bowiem się odezwał. Przemówił złowrogim, ale dostojnym i atmosferycznym głosem. Największe wrażenie robi w „I Am The World”, który jest najciekawszym numerem. Burzliwym i z wartką fabułą. W „Cross The World Of Wanders” wręcz śpiewa podniośle i hymnowo. To też jest jedna z lepszych kompozycji, z kotłami i wtrącającymi tajemnicze i groźne kwestie głosami. Brzmi jak jakiś wojenny, trzymający w napięciu, marsz
Ale pierwszym głosem na „The Stargate” jest Sarah Jezebel Deva. Artystka współpracująca już z takimi zespołami jak Cradle Of Filth, Therion, Graveworm czy Covenant nadała tej płycie przestrzeni i wzniosła ją w przestworza. To jej głos sięga nieboskłonu i otwiera drogę do gwiazd. Na pewno jest jasnym punktem, ale moim zdaniem przesadzonym. Tak naprawdę śpiewa tylko w "(Passing By) An Old Raped Village”, a reszta to są tylko takie chóralne dodatki. Ciągle tylko aaa, a a a, aaaaaa, albo ooo. Powtarza się to w każdym numerze i jest tego po prostu za dużo. Aż staje się irytujące i w pewnym momencie człowiek chce się już od tego po prostu uwolnić.
Nie zmienia to jednak faktu, że „The Stargate” jest płytą intrygującą, która ma rozwinięte horyzonty i urzeka akcją oraz towarzyszącymi jej krajobrazami. Dwa ostatnie utwory są bardzo długie i tworzą jakby jedną część. Są ambientowo-klasztorne z durzą ilością emocjonujących wątków. A kiedy wydaje się, że to już koniec, okazuje się, że „Army Of Conquest / The Warfare (Ever Onwards)” ma jeszcze swoją drugą, częściowo elektroniczną część. Na zakończenie, momentami robi się bardziej syntezatorowo, wchodzi lekki beat i znowu odpływamy w nieznanym dotąd kierunku. Wtedy ciężko by było to przewidzieć, ale dla Mortiis nadchodziły już nowe czasy…
Tracklista:
1. Child Of Curiosity And The Old Man Of Knowledge
2. I Am The World
3. World Essence
4. Across the World of Wonders
5. (Passing By) An Old Raped Village
6. Towards The Gate Of Stars
7. Spirit of Conquest/The Warfare
8. Army of Conquest/The Warfare (Over Onwards)
Wydawca: Earache Records (1999)
Ocena szkolna: 5-