„Oblivio Appositus” to split dwóch jednoosobowych projektów. Haud Mundus z Irlandii i Wormlust z Islandii. Oba prezentują paranoiczny i depresyjny black metal, oba grają muzykę grobowo posępną i cienistą, więc na pewno do siebie pasują. Oba oferują też po dwa długie utwory, tak, że całość trzyma standardy czasowe normalnego albumu.
Haud Mundus ma w sobie prawdziwą atmosferę grozy. Zaczyna bardzo powoli, a nawet spokojnie, stopniowo wkręcając słuchacza w swoją czarną otchłań. Dźwięki się rozjeżdżają, snują oparem i dopiero po pewnym czasie pojawiają się normalne riffy z perkusją, na razie jeszcze też wolne. A potem znowu wszystko ucicha i staje się ulotne i odległe, by w pewnym momencie zalać ścianą blackowej furii. Takie sekwencje następują po sobie nierównomiernie i wcale nieśpiesznie, bo większość dzieje się ospale, a ataki agresji są fragmentaryczne i incydentalne. Wszystko też spokojnie zdąża się zadziać, gdyż dwa utwory Haud Mundus trwają łącznie ponad dwadzieścia jeden minut.
Do tego jest bardzo dobry wokal. I nie piszę wcale o barwie głosu, jego donośności, melodyce czy umiejętnościach, bo tutaj zupełnie nie o to chodzi. Gdzieś w oddali dzieją się jakieś szepty, charczenia, nawoływania, a w kulminacyjnych momentach przechodzi to w spazmatyczne i zawodzące krzyki, z których ciężko wyłapać słowa obłąkanych tekstów.
Po takim materiale naprawdę szkoda, że pomysł nie był kontynuowany, a te dwa numery to jedyne co pokazał Haud Mundus przed końcem swojego istnienia. Tworzący tą nazwę Gast równocześnie wygasił swój drugi zespół Myrkr i poświęcił się Slidhr, z którym miał w przyszłości nagrywać płyty.
Gdy zaczyna się część Wormlust można by się nie zorientować, że coś w ogóle się zmieniło. Klimat jest dokładnie ten sam, szczególnie we wprowadzającym początku „About The Death Of A God”. Tu także muzyka się rozjeżdża i ma swoje kosmiczne dziury, łatane uderzającym black metalem i katastroficznym wokalem. Tu także są powolne pasaże z dobiegającym z daleka nieludzkim charczeniem. Tu także jest burzliwie, ciężkostrawnie, a nawet bardziej ciężko i brudno. Więcej jest pracy perkusji i cykającymi blackowo talerzami, występują też takie nieprzyjemne dla ucha sprzężenia i wszystko jest bardziej nienawistne i chore.
Muzyka obu wykonawców bardzo ładnie się ze sobą spoiła (choć bardzo ładnie to w tym przypadku może nie jest najlepsze określenie), tworząc ciekawą, rozległą i pełną nieokiełznanej dzikości płytę. W przeciwieństwie do Haud Mundus, dla Wormlust nie był to ani pierwszy, ani ostatni materiał, więc można się pokusić o głębsze zapoznanie z ich twórczością.
Tracklista:
1. Haud Mundus - Veins Of Stone
2. Haud Mundus - Forever Desiccate The Seed
3. Wormlust - About The Death Of God
4. Wormlust – The Larvean Inauguration
Wydawca: Total Holocaust Records (2009)
Ocena szkolna: 4+/4+