„Velvet Darkness They Fear” jest płytą przełomową dla Theatre Of Tragedy. To tutaj w pełnej krasie objawiło się ciężarne i chropowate piękno tego zespołu, które rozbrzmiało świetlistą łuną pośród grobowego chłodu. Gotycki doom metal wciąż był mroczny i kamienisty, ale jego duch parł ku górze niosąc dar życia wśród pustkowia.
Pół roku po „Velvet Darkness They Fear” Theatre Of Tragedy wydało EPkę uzupełniającą do tej płyty pod tytułem „A Rose For The Dead”. Uzupełniającą, bo składają się na nią utwory, których nie udało się wcześniej dokończyć, a także remiksy tych, które na tym albumie się znalazły. Nie jest to więc żaden nowy kierunek, a jeszcze rozszerzenie poprzedniej oferty. Całości dopełnia cover Joy Division.
Aż osiem osób liczył The Sins Of Thy Beloved podczas nagrywania swojej pierwszej płyty „Lake Of Sorrow”. Szeroki skład oprócz skrzypiec i oferuje również dwoje klawiszowców oraz wokalistkę, którą wspomagają dwa głosy męskie grające również na gitarach. Wszystko to po to aby stworzyć gotycko-doomowy klimat i osadzić go w mrocznych barwach.
Już pierwszy rzut oka na okładkę „Assembly” wskazuje, że jest to kontynuacja „Musique” i rzeczywiście można to w ten sposób odbierać. Fascynacja elektroniką nie minęła, lecz w wielu momentach przybrała nieco delikatniejsze formy. Kto nie zaakceptował poprzedniej płyty Theatre Of Tragedy, będzie psioczył jeszcze bardziej, kto odnalazł na niej coś dla siebie, znalazł również i tym razem.
„Crystal Tears” jest trzecią płytą On Thorns I Lay, zabierającą w gotycko doom metalową krainę smutnego sentymentalizmu. Zespół urzeka tym ponurym pięknem i potrafi w tym być zarówno mroczny, jak i bardziej ekspresyjny i melodyjny. Tak też się ta płyta zaczyna. „Crystal Tears” ma w miarę żwawsze gitary i przede wszystkim wyeksponowane, harmonijne wokale. Są, niemalże deklamowane, męskie oraz delikatny kobiecy śpiew.
oki : przypomnieli się, nawet nie wiedziałem, że w 2015 roku coś wydali-...
Ewolucja to pojęcie, które w przypadku Theatre Of Tragedy występowało od początku. Z płyty na płytę muzyka się zmieniała, ale to co wydarzyło się przy okazji czwartego albumu „Musique” przeszło chyba najśmielsze oczekiwania każdego zainteresowanego tematem. Po gotyckim i epatującym spokojem „Aégis” zespół nagle eksplodował elektroniczną energią i wszedł w zupełnie inny wymiar. W dodatku stało się to w tym samym składzie. To znaczy ludzi jest mniej, ale nikt nowy nie doszedł.
korsarz : Pamiętam, jak utwory z tej płyty poleciały kiedyś na falach śp. Radia...
Nostalgiczny spokój, subtelna delikatność i pełna piękna głębia. Theatre Of Tragedy wpłynął na ocean gotyckiego odrętwienia, gdzie syreni śpiew wiedzie ku ukojnemu przeznaczeniu. I choć aura może być niepokojąca i pełna napięcia to nigdy się nie wzburzy. Pozostanie zagadkowa, tajemnicza, łagodna i bezkresna… „Siker! Quoth Cassandra.”
Liv Kristine, od kilkunastu lat udzielająca się głównie pod szyldem Leaves' Eyes oraz pod własnym nazwiskiem, szykuje się do trasy po Rosji i Europie. W jej ramach wystąpi jeden raz w Polsce: 14 grudnia w warszawskiej Progresji. Towarzyszyć jej będzie jej dawny kolega z Theatre Of Tragedy, współzałożyciel i wokalista owego zespołu - Raymond Rohonyi. W programie koncertu mają się znaleźć kompozycje nieistniejącej już grupy. Organizatorzy poszukują zespołu, który wystąpiłby w charakterze supportu.
Krasnal_Adamu : Zachęciliście mnie.
Szmytu : Heh, kojarzę tego całego Tobiasa, bo moja młodsza siostra kiedyś słu...
lord_setherial : Dokładnie,żenada to mało powiedziane.
ravenheart99 : Po ich ostatnich dokonaniach to chyba nawet lepiej
HardKill : to byłby prawdziwy Shit :) jak by się jednak rozmyślili ^_^ http:/...
oki : żeby tylko się nie rozmyślili:)
LughSamildanach : Na Theatre się chciałam wybrać ( zwłaszcza że Closterkeller miał...
Decadence : Jedyne co nam dobrze wychodzi to narzekanie!!! :cry: dokładnie! sz...
Arha : To straszne, że w tym kraju już nawet wyjazdu na koncert zaplanować!!...