Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Theatre Of Tragedy - Musique

Theatre Of Tragedy, Musique, Aégis, Raymond Rohonyi, Liv Kristine, rock and roll, noise

Ewolucja to pojęcie, które w przypadku Theatre Of Tragedy występowało od początku. Z płyty na płytę muzyka się zmieniała, ale to co wydarzyło się przy okazji czwartego albumu „Musique” przeszło chyba najśmielsze oczekiwania każdego zainteresowanego tematem. Po gotyckim i epatującym spokojem „Aégis” zespół nagle eksplodował elektroniczną energią i wszedł w zupełnie inny wymiar. W dodatku stało się to w tym samym składzie. To znaczy ludzi jest mniej, ale nikt nowy nie doszedł.

Komputery i elektronika zawładnęły muzyką Theatre Of Tragedy i w nowy wiek zespół wchodził z zupełnie inną otoczką klimatyczną niż do tej pory. „Musique” to album nie tylko nasączony efektami, ale także bardzo przebojowy. Od początku lecą same taneczne hity okraszone doskonałymi wokalami. Tu właśnie należy upatrywać artystycznej ciągłości tego zespołu. Raymond śpiewa zwrotki, a Liv Kristine refreny i wychodzi im to doskonale. O ile głos męski jest taki trochę przesterowany i zdigitalizowany, to Liv Kristine wciąż zachowuję tę swoją subtelność i urzeka nawet w tych bardziej żywiołowych partiach. Jest po prostu cudowna i to w większości utworów: „On the radio now ether melody news for you and me.”

Wraz ze zmianą muzyczną, Theatre Of Tragedy zmieniło się także tekstowo. Zniknął tajemniczy, starożytny świat i język staroangielski, a nadeszła przyszłość i dwudziesty pierwszy wiek. „Musique” to domena komputerów, światłowodów i nowoczesnego, rozświetlonego miasta: „Technology, machinery, humanity…”

Bardzo ważne na „Musique” jest to, że mimo dużego nacisku na industrialność, nie zapomniano o gitarach. Na swój sposób jest to dość mocna muzyka i nie brak tutaj rock and rolla. Riffy gitarowe mieszają się z elektronicznymi efektami i daje to iście wybuchową mieszankę. Dodając melodyjne wokale wychodzą prawie same skoczne i zarazem piękne utwory. Pierwsze cztery kawałki są znakomite, z ostatnim z nich, tytułowym, jako pozycja sztandarowa. Potem „Commute” jest bardziej stonowany, podobnie jak w dalszej części „Retrospect”. To raczej takie trochę słabsze momenty, ale i tak mają głębię i słucha się ich przyjemnie. Naprawdę gorszy i odstający od stawki jest tylko „Reverie”. Jest zbyt leniwy i jednostajny i nawet ciekawe efekty nie ratują sytuacji. „Radio” i „Image” to kolejne kozaki, a po nich następuje „Crash/Concrete”, który też jest spokojniejszy wokalnie, ale za to niezwykle ciężki i noiseowy muzycznie.

Końcówka płyty jest więc mniej wybuchowa niż jej początek i środek, co potwierdza „Космическая эра”. Jest to atmosferyczny, kosmiczny odlot z powtarzanymi jak mantrę rosyjskimi frazami między innymi o Gagarinie, Łajce i Tierieszkowej. Podróż jest błoga, hipnotyzująca i mogłaby rozlegle ukoić na koniec, ale nie jest zbyt długa, a już po chwili przerwy, wyskakuje, jak Filip z konopi, bonusowy numer „The New Man”. Znowu robi się żywiołowo i tak należy tę płytę zapamiętać. „Musique” to ogromna dawka pozytywnej energii, połączonej z piękną melodią i śpiewem. Przemiana kontrowersyjna i zaskakująca, ale bardzo udana.

 

Tracklista:

01. Machine
02. City Of Light
03. Fragment
04. Musique
05. Commute
06. Radio
07. Image
08. Crash/Concrete
09. Retrospect
10. Reverie
11. Космическая эра
12. The New Man

Wydawca: Nuclear Blast (2000)

Ocena szkolna: 5+

Komentarze
korsarz : Pamiętam, jak utwory z tej płyty poleciały kiedyś na falach śp. Radia...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły