Aż trzy lata Scott Hull kazał czekać na kolejną
porcję perfekcyjnie wykonanej rzezi. Po świetnym "Terrifyer" fani
ekstremalnego grania niczym wygłodniałe wilki wypatrywały kolejnego
wydawnictwa Pig Destroyer. W końcu dostaliśmy album, który śmiało można
uznać, za jedno z lepszych, jak nie najlepsze ekstremalne wydawnictwo
ubiegłego roku.
Komentarze cross-bow : Skad wzieliscie ta plyte. ja w internecie moge znalezc kilka kawalkow, a w sprz...
Harlequin : Jak nie ma jak jest :) nawet na allegro znajdziesz :) ja sobie nawet zafunduje zar...
Harlequin : Dawno nie słuchałem krążku,który niósł by ze soba tak potęzn...