Wraz z agencją Winiary Bookings zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są 2 pojedyncze bilety na dwa koncerty King Dude w Polsce: 22 września - Poznań Pod Minogą oraz 23 września - Kraków Zet Pe Te. W roli głównego supportu na obu koncertach pojawi się także islandzkie Kælan Mikla, które zachwyciło ostatnio publiczność na koncertach z Drab Majesty.
King Dude powraca do Polski na dwa koncerty promujące nowy album „Music To Make Work To”. Król lucyferiańskiego klimatu wystąpi 22 września w Poznaniu w Klubie pod Minogą oraz 23 września w krakowskim Zet Pe Te. W roli głównego supportu na obu koncertach pojawi się także islandzkie Kælan Mikla, które zachwyciło ostatnio publiczność na koncertach z Drab Majesty.
Dwa lata temu formacja Rigor Mortiss powróciła na scenę. Przerwę mieli długą, bo ponad dwudziestoletnią. Na początku tego roku wydali nowy materiał – epkę zatytułowaną „Brud”, a teraz jadą z nią w trasę i to nie tylko po Polsce. Na wiosnę zagrają 5 koncertów i obiecują więcej na jesieni. Może już z nową płytą. Rigor Mortiss – grupa powstała w latach 90. - była pełną gniewu, buntu i agresji odpowiedzią na to, co działo się w muzyce tamtego czasu.
"Wendingen" to już trzeci krążek Machinefabriek (a czwarty Rutgera Zuydervelta) wydany we współpracy z Zoharum. Po zeszłorocznym fantastycznie przyjętym poprzednim albumie ”The Measures Taken” zawierającym muzykę do przedstawienia tańca współczesnego, Rutger przygotował dla nas album, który jest jednocześnie kompilacją i nią nie jest; który zawiera nagrania obcych artystów i jednocześnie zupełnie świeże spojrzenie na nie przez okulary Zuydervelta; w końcu album, który zawiera remiksy, a jednocześnie brzmi jak zupełnie nowy krążek Machinefabriek.
Po dwóch albumach, splicie i doskonale przyjętej EP'ce "Tether" Echoes of Yul powraca z trzecim regularnym krążkiem i własną wizją muzyki slow-motion. Ciężar i intensywność poprzednich wydawnictw ustępuje złożonej atmosferycznej podróży poprzez autorską koncepcję ścieżek dźwiękowych, krautrocka, dubu i minimal-rocka. Mniej dosłownie i bardziej abstrakcyjnie muzycznie to wciąż Echoes of Yul z charakterystycznymi dla niego elementami, ale eksplorujący nowe terytoria i nie powielający dotychczasowych pomysłów.
Jak co roku na początku listopada we Wrocławiu rusza święto muzyki industrialnej. Trzynasta już edycja Industrial Festiwalu pełna będzie klaustrofobicznej muzyki. Rytualny i mocno ambientowy klimat zapewnić ma przede wszystkim występ Lustmorda. Z drugiej strony organizatorzy na swoją imprezę zaprosili The Legendary Pinks Dots. Czego można się po nich spodziewać po ich występie? Z całą pewnością wielobarwnej podróży przez połacie rockowej psychodelii. Impreza zaczyna się 6 listopada w klubie Eter, a tam na scenie, jako główna gwiazda wieczoru zaprezentuje się dowodzona przez Stephena Mallindera, formacja Wrangler. Tutaj za to rządzić będą surowe mechaniczne puls sięgający w swej wymowie do bogatej brytyjskiej syntezatorowej tradycji.
Tego festiwalu nie wymyślił normalny człowiek. Nikomu przy zdrowych zmysłach nie przyszło by do głowy by imprezę na której mają zagrać kapele takie jak: Wire, Agent Side Grinder, Aluk Todolo, IRM, czy In The Nursery osadzić w samym środku, dobrze poukładanego, modelowego, dolnośląskiego miasta. Dwunasta edycja tego festiwalu dobitnie ukazała, że kultura industrialna dostosowuje się do nowych czasów, otwierając się na nowe niecodzienne rozwiązania. Od czasu zakończenia imprezy minął ponad tydzień, a w mojej pamięci nadal pozostało kilka wspomnień i nimi chce się teraz podzielić.
To już 12 edycja Industrial Festiwalu. W tym roku widzowie będą mogli zobaczyć najciekawsze zjawiska w muzyce niekomercyjnej. Organizatorzy zadbali o mocno zróżnicowany dobór artystów. W ramach imprezy na scenie zaprezentuje się łączniedwudziestu trzech wykonawców. Jedną z największych atrakcji festiwalu z całą pewnością będzie występ brytyjskich nowofalowców – Wire. Zespół dowodzony przez Colin'a Newman'a znajduje się aktualnie w bardzo dobrej formie, co potwierdził ich najnowszy album zatytułowany "Change Becomes Us". Intrygująco zapowiada się również koncert szalenie ambitnych blackmetalowców z Aluk Todolo. Początek imprezy już 7 listopada w „Klubie Włodkowica”(ul. Włodkowica 21). Pierwszy dzień minie pod „batutą” polskich ekip, na scenie zagrają: Szelest Spadających Papierków, Mirt, Komora A, Monopium. Kolejne dwa dni festiwalu odbędą się w Sali Gotyckie przy ul. Purkyniego 1.
The Devil & The Universe to nowy projekt Ashleya Dayour, lidera zespołu Whispers In The Shadow, który porusza się w klimatach: Dark Ritual, Ambient oraz Minimal Wave. "Evoking Eternity" to nowa EP'ka projektu, na której znalazło się siedem utworów. Materiał ukazał się 30 kwietnia 2013 roku nakładem założonej w 2011 roku w Berlinie wytwórni aufnahme + wiedergabe. EP'ka "Evoking Eternity" została wydana na kasecie w limitowanej liczbie 100 ręcznie numerowanych kopii. Obecnie dostępna jest wyłącznie wersja do pobrania z sieci.
12 października 2012 roku nakładem wytwórni Danse Macabre ukazał się nowy album formacji (((S))). Krążek "The Moon Is My Sun" zadowoli wszystkich miłośników klimatów synth, new wave, minimal oraz darkwave. Grupa (((S))) nazywana jest "kameleonem" muzyki retro, a ich nagrania kojarzą się z wczesnym Human League, New Order oraz Depeche Mode. Muzycy udowadniają, że powrót do tamtej muzycznej epoki jest możliwy nawet dzisiaj, aby ożywić ukochane, stare brzmienie. Na płycie znalazło się jedenaście utworów. Do jednego z nich, "Lovething", zespół nakręcił teledysk.
Po godnym szacunku debiucie "Without the World" i pierwszej europejskiej trasie koncertowej w 2011 roku Birds of Passage - nowa, wschodząca gwiazda eksperymentalnego, minimalistycznego dark popu z Nowej Zelandii - powraca z drugim albumem. Tym razem Alicia Merz nagrała filmowy koncept album z Leonardem Rosado.
Projekt Elastik pochodzi z głębokich paryskich podziemi. Muzycy grają muzykę z pogranicza electro–industrialu, IDM, dub, electropopu i minimalu. Ich muzyka porównywalna jest najbardziej do twórczości Die Form czy Aphex Twin. Jest to dopiero drugi po „Metalik” album projektu, jednak po tym co możemy usłyszeć na „Critik” wydaje się, że nie ostatni. Ich styl to swoiste połączenie francuskiego elektro-noir z groteską, którego atmosfera powoduje, że muzyka idealnie nadawałaby się jako soundtrack do jakiegoś filmu pomiędzy „Amelią” a „Miastem Grzechu”.
Berliński mięśniak Roger Baptist aka Rummelsnuff, połączenie testosteronu z ładunkiem estetyki budowy ciała, prostego marynarskiego romantyzmu i komiksowego bohatera, powraca! Dwa lata po wydaniu debiutanckiego albumu, napakowany kapitan ponownie uderza na fale eteru oferując tym razem 15 absolutnie nowych, jeszcze bardziej różnorodnych stylistycznie i instrumentalnie elektronicznych utworów "z przymrużeniem oka". Obojętnie czy mamy do czynienia z ckliwą balladką czy szantami typu "Salzig Schmeckt der Wind", syntezatorowym rockabilly "Donnerbolzen" czy podrywającymi z miejsca elektronicznymi kawałkami takimi jak "Eindruck Schinden", "Pumper" czy "Winterlied" - projekt Rummelsnuff z wrodzonym sobie uwielbieniem do ignorowania ustalonych wcześniej standardów ze zwykłej płyty elektronicznej uczyni krążek nietuzinkowy, niepowtarzalny i naładowany dobrym humorem. Wydawnictwo ukaże się 14 maja nakładem Out Of Line.
Inspirujący, kontrowersyjny, podziwiany, nienawidzony... Kalifornijski projekt Manufactura powraca z nowym albumem - "As They Drown In Their Lies". Ponownie Karloz M. ześrodkował swoje prace wokół inteligentnego miksu i zsynchronizowania pozornie różniących się od siebie gatunków - rhythmic noise, dark electro, industrialu, techno, trance'u czy IDM. Efektem jest szczególny zbiór dźwiękowych prac poświęcony i zadedykowany wszystkim poetom, pisarzom, artystom i muzykom. Cztery utwory z nowej
płyty to specyficzne interpretacje wierszy i pieśni Charlesa
Bukowskiego, Leonarda Cohena, Jima Carrolla i Lou Reeda. Krążek ukaże się 1 maja
nakładem Crunch Pod.
Zainteresowanie światowym tournee "Vintage Tour" belgijskiego Front 242 stale rośnie czego dowodem są systematycznie przybywające daty kolejnych występów. W ciągu kilku ostatnich lat, pionierzy muzyki elektronicznej pokazali się na żywo przed tysiącami fanów z całego globu dając każdemu pojedynczemu uczestnikowi swojego niesamowitego show masę niezapomnianych wrażeń i potężną dawkę genialnej muzyki wyczarowanej z analogowych sprzętów pamiętających jeszcze poprzednie stulecie. Fizyczną pamiątką z niezakończonej jeszcze trasy jest planowane na 30 kwietnia DVD - "Moments in Budapest", koncertowy film nakręcony podczas historycznej bo pierwszej wizyty Patricka Codenysa, Daniela B., Jeana-Luca De Meyera i Richarda Jonkheere w stolicy Węgier.
"Kiedy byłem zakochany byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, ale ten kto nie ma serca nie może kochać" - cytat z książki "Czarnoksiężnik z krainy Oz" doskonale charakteryzuje twórczość niemiecko/szwedzkiego duetu The Girl & The Robot. Muzycy projektu - Nora (znana z Second Unit i Deadbeat) oraz Plastique z berlińskiego Welle:Erdball poświęcają swoją minimalistyczno/elektroniczną twórczość tematowi desperackich poszukiwań miłości, namiętności i ciepła w bezdusznym, odartym z pozytywnych uczuć świecie. W dwunastu ponadczasowo pięknych i krystalicznych kawałkach z nowej płyty - "The Beauty Of Decay" prezentują pozornie niemożliwą historię niezwykłego przywiązania, przyjaźni i czułości między dziewczyną a z natury zimnym, blaszanym robotem - historię ozdobioną niesamowitymi aranżacjami i melodiami reprezentującymi zarówno miejski electro/clubowy szyk i urok stylu retro.
Najwidoczniej po dwóch albumach wydanych w tym samym roku, niezwykle
płodna ekipa Front 242 wciąż nie była w pełni usatysfakcjonowana.
Podsumowując rok 1993, zaledwie w kilka dni po edycji swego ostatniego
długograja, wydają oni jeszcze jeden krążek. Tym razem mamy do
czynienia z 8-ścieżkowym EP zatytułowanym "Angels Versus Animals", które
co by nie skłamać, wreszcie okazuje się w pełni udanym wydawnictwem
wciąż utrzymanym w konwencji electro-industrialu.
Po latach działalności, kilku naprawdę dobrych płytach oraz położeniu
podstaw pod EBM, belgijska grupa Front 242 wydaje album, który w żaden
sposób nie może równać się ze złotymi latami, gdy prawdziwymi
przebojami były "Tragedy For You" czy "Headhunter V3.0". Mowa o
płycie "06:21:03:11 Up Evil" lub, jak kto woli "Fuck Up Evil" (liczby zawarte
w nazwie odpowiadają kolejnym literom alfabetu), płycie niezbyt
dopracowanej, sprawiającej wrażenie niechlujnej i nieuporządkowanej.
Kolejnym krokiem w muzycznej karierze Belgów z Front 242, tuż po
świetnie przyjętych "Official Version" i "Front By Front" praktycznie
szturmem podbijających parkiety taneczne w całej Europie, okazał się album "Tyranny For You". Choć grupa już dawno zasłużyła sobie na miano
prawdziwej gwiazdy na scenie EBM, to wcale nie zamierzała obniżać
lotów. Wręcz przeciwnie, kolejny krążek, choć nieco inny od
poprzednich, okazał niezwykle ambitnym dziełem, jeszcze bardziej
podkreślającym potencjał grupy.
Po kapitalnym "Official Version" przyszedł czas na kolejny dowód
niezwykłego geniuszu prekursorów EBMu z Belgii. Płyta wydana w rok po
wówczas ostatnim krążku Frontów nosiła nazwę "Front By Front" i była
cudowną kontynuacją zamierzeń twórczych grupy. Jednym słowem kolejna
płyta zawdzięczająca swej treści stałe miejsce w kanonie EBMowych
rytmów.