Suffer In Silence to włoski, jednoosobowy projekt, za którym stoi Patrick Amati. W nagrywaniu płyt wspomaga go jednak perkusista Nightland Filippo Cicoria, który kiedyś był nawet członkiem zespołu. „Obscurity” jest już czwartym albumem wydanym pod tą nazwą, a ukazał się nakładem polskiej wytwórni Via Nocturna, co może się przyczynić do spopularyzowania go w naszym kraju.
Perunowi sława! W listopadzie miała miejsce premiera debiutanckiego albumu krakowskiego Forbidden Omen, wydanego przez label Szataniec. Płyta nosi tytuł „Ancestral Rituals” i zawiera, hołdujący słowiańskim bogom i wojownikom, melodyjny death metal, umieszczony w środku ciemnego lasu, wewnątrz którego odbywają się mroczne rytuały na nagich kobietach, których w boru przecież nigdy nie brakuje.
„The Mind’s I” to trzecia płyta Dark Tranqulity, przez jednych doceniana bardziej, przez innych trochę zapomniana. Zarzuca się jej, że nie ma przebojów, za to zwraca uwagę swoim ciężarem, który wyziera z większości kawałków, oczywiście w ramach melodyjnej death metalowej tonacji. Wprawdzie są od tego wyjątki, ale jest to zwarty i raczej jednolity album.
Sumo666 : Ten zespół szczerze mówiąc nie wydał złej płyty. Stare czy...
zsamot : Trochę pobieżna to recka. I trochę niesprawiedliwa. Bo jednak wszystkie...
Nie ma nic bardziej idiotycznego i naiwnego niż pójść do konfesjonału, odklepać formułki i myśleć, że wszystko jest OK. Tę oczywistą prawdę holenderski Phlebotomized wygłosił już w 1993 roku na swojej EPce „Preach Eternal Gospels”, a ludzie wciąż wydają się jej nie dostrzegać. Cóż, może nie każdy słyszał? Spieszę więc przypomnieć, że płyta ukazała się nakładem Malodorous Mangled Innards Records, ale w 1994, dzięki Carrion Records, mieliśmy ją w Polsce na kasecie, a wersję winylową można było nabywać od 2015 w Hammerheart Records.
Okładka drugiej płyty szwedzkiego Raise Hell "Not Dead Yet" jest co najmniej zastanawiająca. Skrzydlata diablica, w wyzywającym stroju, wodzi na pokuszenie, a widniejąca za oknem metropolia może przywodzić na myśl wszystkie rodzaje muzyki. Okazuje się jednak, że mamy do czynienia z thrash metalem, głęboko wpadającym w typowo szwedzki melo-death, ale mającym w sobie również dużo rock and rolla.
zsamot : Totalnie odprężające granie. Po debiucie silącym się na ekstremę tu...
Sulptured jest zespołem powiązanym osobowo z Agalloch. I choć Agalloch powstał wcześniej, a Don Anderson dołączył do niego już w 1996 roku, to od tego czasu pracował też nad własnym projektem i to Sculptured zadebiutował pierwszy płytą „The Spear Of The Lily Is Aureoled”. Co ciekawe album wyszedł w Polsce nakładem Mad Lion Records na płycie i kasecie. Don jest tu autorem całej muzyki oraz tekstów, a także obsługuje większość instrumentów i część wokali. W nagraniach wspomogli go tylko perkusista, wokalista oraz trębacz, nie licząc incydentalnego udziału dwóch gości występujących w jednym numerze.
Soilwork jest zespołem, który bardzo szybko potrafił sobie wyrobić swoją markę i zaprezentować ją szerokiej publiczności. Po zaledwie jednym demie podpisali kontrakt z Listenable Records i wydali album „Steelbath Suicide”, który bardzo mocno usadowił ich na szwedzkiej scenie melodyjnego death metalu, z miejsca gwarantując im czołową pozycję w ramach tego, zdobywającego dużą popularność, gatunku. I nic dziwnego skoro jest to bardzo energetyczne uderzenie.
Powstający z kurzu pandemii piraci z Vane przygotowali coś specjalnego dla wszystkich maniaków groove / melodic death metalu - nowe EP zatytułowane “The Nightmare”. Wydawnictwo ujrzy światło dzienne 3 września i zawierać będzie 5 utworów. Pierwsze dwa zostały już wcześniej opublikowane jako cyfrowe single, pozostałe zaś dopełniają pokręconą historię Latającego Holendra, opowiedzianą w Vane’owym stylu!
Trzecia płyta Opera IX „The Dark Opera: Symphoniae Mysteriorum In Lauden Tenebrarum” intryguje już samym swoim długim tytułem. Ma być mrocznie, symfonicznie, mistycznie i ku chwale ciemności. No i trzeba przyznać, że jest, co gwarantuje ich gotycki melodic black metal. Zaszywamy się więc w nieprzeniknione lasy, aby odwiedzić sześć wież i odnaleźć sześć pieczęci. Ukażą nam one oblicze boga, który siedzi na wielkim czarnym tronie…
Voidfire to melodic black metalowy zespół z Białegostoku, którego mózgiem jest Jakub Zdzienicki (gitara i bas). Na perkusji gra Icarnaz z Corruption, w przeszłości występujący w wielu polskich zespołach, a na wokalu Virian z Lilla Veneda. Autorem tekstów jest Jakub Lisicki. W tym składzie popełnili album „Ogień Pustki”, którego oficjalna premiera będzie miała miejsce 28 lutego. Płyta funkcjonuje już jednak i w wersji cyfrowej i fizycznej, wydanej własnymi nakładami, z okładką przedstawiającą obraz Zdzisława Beksińskiego.
O istnieniu Lodu 9 dowiedziałem się na koncercie post-rockowego Ciśnienia, którego składu duet stanowi połowę. Zachęcony muzyką większego z dwóch zespołów zakupiłem minialbum mniejszego. Nie wiedziałem, jaki styl jest na nim reprezentowany, ale dwaj instrumentaliści zdążyli pokazać się na żywo od tak dobrej strony, że skłonny byłem zaufać im w ciemno.
Aether to death metalowy zespół z Łodzi, który debiutuje płytą „In Embers”, nie znaczy to jednak, że na scenie jest nowicjuszem. Pierwsze EP „Tale Of Fire”, nagrane na nowo i powtórzone w całości na płycie, wydali w roku 2016 i od tego czasu koncertują nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Zdołali też wyrobić sobie niezłe kontakty o czym może świadczyć choćby fakt, że bębny na płytę nagrał Rolf Pilve ze Stratovarius, a to nie koniec gości, którzy pojawili się na „In Embers”.
Wszyscy którzy zdążyli poznać chłopaków z Uada i liczyli, że drugi krążek przyniesie coś nowego w historii zespołu – czeka smutna niespodzianka. Ci którzy zespołu nie znają w ogóle na „Cult of dying sun” znajdą wszystko czego należałoby się spodziewać po przyzwoitym melodyjnym black metalu. No... prawie wszystko.
Gdzieś w mrokach lochów kryształowego pałacu lub w innym dziwnym miejscu musiał znaleźć Forlorn jakąś magiczną kulę lub przejście do ukrytego potralu, ponieważ na swojej drugiej płycie „Opus III – Ad Caelestis Res” odleciał daleko w kosmiczną czasoprzestrzeń, snując się po cyber wykresach i korzystając z metodycznych wzorów. Nie przeszkodziło mu to jednak skalać odległych światów black metalową, elektryczną burzą.
Będący multimetalowym maniakiem Blakkheim nie poprzestał na pojedynczej black metalowej płycie i już po roku wydał następcę genialnego „Ravendusk In My Heart” pod szyldem Diabolical Masquerade. Na „The Phantom Lodge” znów jest groźnie, znów obrazowo, znów coś tam dośpiewał Dan Swanö, choć tym razem gości jest więcej, między innymi na fletach. Najważniejsze jednak, że znowu udało się sklecić przejmujące i pochłaniające dzieło.
Holenderski Etherial Winds to zespół, który parał się death metalem od 1992 roku. Najpierw nagrali krótkie, trzyutworowe demo, które wystarczyło by wejść we współpracę z niemiecką Malodorous Mangled Innards Records i za ich sprawą wydać EPkę „Saved”. Jakże czujny był Mariusz Kmiołek, który wyłapywał ciekawe zespoły już na tym etapie, by rozpowszechniać je na kasetach. Tym razem stało się to pod szyldem Carrion Records, która zastąpiła Carnage. W ten sposób materiał trafił do dystrybucji w Polsce.
Amorphis i Soilwork wystąpią na początku 2019 roku w Krakowie. Na wydarzenie zapraszamy 20 stycznia do Klubu Kwadrat. W roli supportów zaprezentują się Jinjer oraz Nailed To Obscurity. Grać muzykę przez blisko 30 lat i robić to tak, że wciąż czuć w niej spontaniczność i świeżość, potrafią nieliczni. Do tego grona zalicza się fińska legenda melodyjnego death metalu Amorphis, który kilka tygodni temu zachwycił fanów i speców od ciężkiego grania znakomitym trzynastym albumem "Queen Of Time".
Z uwagi na duże zainteresowanie koncertami Killswitch Engage, grupa odwiedzi w tym roku Polskę aż dwa razy: pierwszy, a zarazem dodatkowy koncert odbędzie się w Krakowie, a parę dni później grupa zagra prawdziwy metalcore w Warszawie. Killswitch Engage – zespół znany też jako Killswitch albo KsE - to pionierzy gatunku metalcore pochodzący z Ameryki. W ich brzmieniach nie brakuje także melodic death metalu i metalu alternatywnego.