Duże zmienności cechowały Sodom przed wydaniem „’Till death Do Us Unite”. I mam tu na myśli zarówno rotujący skład, jak i kombinacyjną stylistykę. Na tym ósmym albumie Tom Angelripper po raz kolejny wystąpił z nową załogą i wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że i Bobby i Bernemann są odpowiednimi ludźmi, którzy będą współtworzyć tą markę przez następne długie lata. Muzycznie natomiast wciąż jest to etap eksperymentów i poszukiwań.
„W.F.O” jest tą płytą Overkill, na której wyraźnie słychać groove'owe akcenty jakie zespół wprowadził do swojej muzyki. Nigdy mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, bardzo lubię ten długi okres ich twórczości wypełniony brudnym brzmieniem, porywczym śpiewem i zakręconymi melodiami. Wszystkiego tego po trochę można odnaleźć i na „W.F.O”.
Ustabilizowany składowo Overkill szedł cios za ciosem lansując ten swój brudno-melodyjny styl. Ja bardzo lubię ten okres ich twórczości, w który dobrze wpisuje się płyta „Necroshine”. I choć nie jest to może ich szczytowe osiągnięcie, to dostarcza muzyki miłej w odbiorze z emocjonującymi przebłyskami. Z pewnością jest wiec na czym ucho zawiesić.
Po „W.F.O.” w Overkill nastąpiła, nie pierwsza już, wymiana gitarzystów. Pozycje te obsadzili Sebastian Marino i Joe Comeau. Nie wiem jaki wywarło to wpływ na nową płytę „The Killing Kind”, gdyż wiadomo, że za kompozycje odpowiadają Blitz i Verni, ale jest to album, na którym zespół postanowił trochę poeksperymentować i wprowadzić pewne urozmaicenia do swojej muzyki.
Był powrót do dni garażowych, była koncertówka z orkiestrą i tak od „ReLoad” niepostrzeżenie minęło sześć lat. Czas więc na nową płytę Metallicy zrobił się najwyższy. I tak jak wszyscy na nią czekali, tak od razu chórem zaczęli na nią psioczyć. Również i ja szybko sklasyfikowałem "St. Anger" na ostatnim miejscu w dorobku zespołu, choć przestrzegałbym przed popadaniem w skrajności. Jakiejś strasznej tragedii to tutaj nie ma.
„Awatar” to płyta, która wyszła dziewięć lat po poprzedniej produkcji Turbo „One Way”. W tym okresie zespół przez pewien czas nie istniał, a składy zmieniały się dynamicznie. Ostatecznie Wojciechowi Hoffmanowi udało się skompletować klasyczne zestawienie z Grzegorzem Kupczykiem i Boguszem Rutkiewiczem, a na perkusji zagrał Mariusz Bobkowski. Po latach Turbo wróciło na scenę.
Bogdan : Turbo gralo juz wszysko hard heavy thrash czekam az nagraja plyte w stylu dis...
Po „Cross Purposes” Black Sabbath po raz kolejny opuścił Geezer Butler, a po raz pierwszy i ostatni Bobby Rondinelli. Tony Iommi powrócił więc do współpracy z Neilem Murrayem oraz Cozy Powellem i w ten sposób odnowił skład znany z „Tyr”. Uporał się z tym szybko bowiem album „Forbidden” ukazał się już rok po „Cross Purposes”. Ukazał się i wywołał ogólne rozczarowanie. Ja również uważam, że są tu słabsze momenty, ale szczerze mówiąc nie jest chyba aż tak źle. Płyta, która miała się okazać ostatnią na następne osiemnaście lat ma również i swoje plusy i z tej strony warto ją zapamiętać.
Wraz z Wydawnictwem Czarne zapraszamy do udziału w konkursie, w którym wygrać można jeden z trzech egzemplarzy książki Boba Dylana - "Kroniki. Tom 1". Książka trafiła do ksiegarń 8 października 2014 roku. "Kroniki" to zapis pierwszych muzycznych doświadczeń i niezwykłych spotkań, które zapoczątkowały karierę jednego z najważniejszych artystów XX wieku. Aby zdobyć szczęśliwy egzemplarz należy prawidłowo odpowiedzieć na jedno proste pytanie: "W którym roku Bob Dylan otrzymał literacką Nagrodę Nobla?".
konkurs : Prawidłowa odpowiedź to: Bob Dylan nie otrzymał Literackiej Nagrody N...
8 października 2014 roku trafi do księgarń pierwszy tom kronik pisanych przez Boba Dylana. "Kroniki" to zapis pierwszych muzycznych doświadczeń i niezwykłych spotkań, które zapoczątkowały karierę jednego z najważniejszych artystów XX wieku. "Kiedy na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych zaczynał swoją przygodę, amerykańska scena muzyczna była dosyć monotonna. Popularne stacje radiowe nadawały piosenki łatwe i przyjemne. Słuchacze dopiero czekali na rewolucję, nową energię i nowe życie. Dylan nie chciał być rewolucjonistą, ale i nie wpisywał się w promowany przez radio nurt muzyki popularnej. Robił swoje, nie przejmując się, że – jak mu się zdawało – nie ma szans na komercyjny sukces.
Zespół Turbo, legenda heavy metalu wydał 12 listopada 2013 roku nowy album p.t. „Piąty Żywioł”. Wydana w minionym roku płyta zrobiła wielkie wrażenie na naszym rynku. „Piąty Żywioł’ przez cały czas promowany jest licznymi koncertami w kraju. Niedawno ogłoszono kolejny etap trasy koncertowej, w ramach której Turbo zagra kolejne koncerty.
Z dala od Tampy i Florydy, gdzie rodziły się największe death metalowe potęgi, jakby na uboczu, w mieście Buffalo, w stanie Nowy Jork, przy granicy z Kanadą, z połączonych sił kilku lokalnych bandów, w 1988 roku powstała jedna z ikon i najbardziej rozpoznawalnych legend gatunku. Pięciu chłopaków, zapatrzonych w zespoły thrash metalowe, postanowiło grać najbrutalniejszą muzykę jaką potrafili sobie wyobrazić, przebijając wszystko, co do tej pory zostało stworzone. Do tego przyjęta została obrzydliwie krwista i bestialsko zwyrodniała konwencja tekstów i grafik, co na zawsze już stało się znakiem rozpoznawczym Cannibal Corpse.
leprosy : Kwintesencja tego co działo się w tym gatunku w latach 90-tych. Z jed...
zsamot : Pamiętam pierwsze chwile z kasetką z MG. Powalała, do tego tłumacz...
rob1708 : jak najbardziej klasyk
Gdy Cannibal Corpse miało trzy płyty byłem wielkim fanem tego zespołu. W sumie to sentyment pozostał i jestem nim cały czas, ale wtedy męczyłem nałogowo te pierwsze trzy albumy, a szczególnie „Tomb Of The Mutilated”. Dlatego „The Bleeding” było przeze mnie bardzo wyczekiwane. I choć jest to naprawdę dobra płyta to pamiętam, że byłem trochę rozczarowany. Uważam, że nie dorównuje swoim poprzedniczkom.
Sumo666 : A owszem znakomity jak cholera. Patrząc z perspektywy czasu stawiam na r...
WUJAS : Faktycznie chyba miałem jakiś gorszy dzień:) Oczywiście album jest z...
XQWZSTZ : Pod względem kompozycji jest to chyba najlepszy krążek CC, chociaż p...
Na przestrzeni dziejów różne było moje podejście do Guns N’ Roses. Jako jedenasto, dwunastolatek słuchało się Gunsenów. Potem, gdy już byłem złym metalowcem i wszystko co nie było death, doom i black to była lipa i padaka, odszedłem od nich tak jak od wielu innych „słabszych” zespołów, a to że miałem kiedyś na ścianie plakaty Axla to był dla mnie raczej powód do wstydu. Później, z biegiem lat zacząłem wracać do klasyki i kanonów heavy metalu i rock n’ rolla. Wróciłem także do Guns N’ Roses. Dziś, gdy wszelkie takie ustosunkowywania wydają się być bardzo odległe i jakże dziecinne, sięgam sobie po tą płytę, żeby po prostu posłuchać muzyki i... nie mogę wyjść z podziwu.
Palmus : Patrząc jak krwawisz......
WUJAS : I ani słówka o Estranged? Cóż... To jest o Estranged "....
Slasher_McKagan : I ani słówka o Estranged? Cóż... Radzę zgasić światło,...
Są takie zespoły, które są inne niż wszystkie. Takie, które nie tylko stworzyły swój własny, niepowtarzalny styl ale też ciągnie się za nimi jakaś magia, jakaś legenda. Zazwyczaj są to największe i uważane za najlepsze zespoły w danej dziedzinie. Niewątpliwie do tych zespołów należy Death. I choć nazywał się po prostu Death i grał po prostu death metal to nie ulega wątpliwości, że jest zespołem absolutnie wyjątkowym. Na samą myśl, na samo wspomnienie o tym zespole człowieka ogarnia jakaś taka nostalgia, jakiś taki żal.
lordbeherit6666 : Mistrzostwo świata \m/
Harlequin : Mój ulubiony album Death, idealnie wyważony pomiedzy technicznym grani...
Ignor : Mój ulubiony album Death, idealnie wyważony pomiedzy technicznym grani...
Ciężko jest mi opisać płytę, która ukazała się wiele lat przed moim narodzeniem. Ze zrozumiałych względów nie umiem oddać ducha tamtych czasów i przekazać emocji jakie towarzyszyły komuś kto zakupił nową płytę winylową i słuchał jej sobie w domowym zaciszu albo wraz ze znajomymi na prywatce czy też gdziekolwiek indziej. Postarałem się jednak wgłębić trochę w zarys historyczny i spróbować sprecyzować okoliczności w jakich rodziła się jedna z największych legend w historii rock n’ rolla.