Recka na 5, ale ie zgadzam się całkowicie. Album, który pokochałem w pełni. Za piękne partie basu, za cudowne łamania rytmu, za wokale Krzycha. absolut. 10/10

Krótki opis, nie mający powiązania z Właścicielem profilu;)

Tez przybije pione choc do tego wydawnictwa juz sie z chlopakami nie dokulalem.Pamietam oczywiscie zachwyty prasy nad tym ze mamy swojego "garowego" w obozie CC a nie ze Barnes spiewa,ale kazdy wylapuje inne niuanse
Jakis czas temu mialem okazje zobaczyc CC na zywca korzystajace ze statusu headlinera,maly zawod to ekipie T G WARRIORa nalezal sie ten zaszczyt!

Osobiście bardziej mi robi "The Bleeding" niż "Tomb...". W przypadku tej drugiej zaczynam gubić wątek w pewnym momencie. "The Bleeding" natomaist ma niepowtarzalny groove, gupa nie próbuje podążać schematem "Tomb..." i probówac gac jeszcze szybciej, co mi sie bardzo podoba. Z perspektywy czasu sadze, że to najlepszy Kanibal

.

Powiem wam, że dla mnie każda z pierwszych czterech płyt jest na swój sposób zajebiście zagrana więc nie wiem czy jest sens się spierać która lepsza.
The Bleeding oczywiście świetnym album jest przesiąkniętym typowym dla Kanibali klimatem no i Krzysztof na wokalu rozdał jak zawsze. Czasem przeesłucham nie tylko ze względu na sentyment.

THE BLEEDING moim zdaniem jest znacznie lepsza niż wszystkie wcześniejsze. Do tego nawet stopnia że przebili ją dopiero w okolicach KILL.
Zresztą to najlepszy zespół i nie wolno źle o nim mówić. Kto widział na żywo ten wie :-D

"Come with me if you want to live"

[quote:fcf6586ffa="travis_bickle"]
Zresztą to najlepszy zespół i nie wolno źle o nim mówić. [/quote:fcf6586ffa]
haha, no ale w jakim sensie?

Pewnie w takim, że w dzisiejszych czasach black-killdeath metalu się już prawie nie praktykuje, a na pewno nie powinno - jak dla mnie to normalne.
Return to Flesh

od czasu do czasu warto wrócić do źródła

Pod względem kompozycji jest to chyba najlepszy krążek CC, chociaż prawdę mówiąc chyba nigdy ich jakość była dla tej załogi priorytetem, po prostu musiała ustąpić miejsca pierdolnięciu. Kiedyś obiło mi się o uszy, że po TotM rże Kanibale nie bardzo byli w stanie nagrać coś cięższego i może nawet jest w tym trochę prawdy:). Rzeczywiście czuć tu pewien groove i "przebojowość", ale bez zbytniego zbliżania się do death'n'rolla ani zjadania własnego ogona. Pamiętam, ze przy pierwszych odsłuchach byłem zaskoczony właśnie tą względną "piosenkowością", ale słuchało się tego i dalej słucha wybornie.

Nigdy nie rób tego, co może zrobić ktoś inny

Faktycznie chyba miałem jakiś gorszy dzień:) Oczywiście album jest znakomity i inny od poprzednich, więc takie porównywanie nie ma większego sensu.

A owszem znakomity jak cholera. Patrząc z perspektywy czasu stawiam na równi "The Bleeding" z "Tomb...". Kiedyś bardziej ceniłem sobie Tomba.

If i can`t be my own i feel better dead.