Bydgoska formacja Alhena ogłasiła datę premiery swojej nowej płyty. "Breaking The Silence... ...By Scream", bo taki tytuł będzie nosił zapowiadany album, ukaże się już 4 października 2019 roku nakładem wydawnictwa Around Music. Tymczasem zespół prezentuje teledysk, zapowiadający nowe wydawnictwo, do utworu "Like A Doll".
Po trzech latach od „...From Oblivion...” ukazała się trzecia płyta Domain. W ekipie nastąpiła zmiana gitarzysty. Dominika zastąpił V-ac, ale, co nie było trudne do przewidzenia, nie wpłynęło to w żaden sposób na oblicze zespołu. Wiadomo bowiem, że zawiadowcą wszystkiego jest Paul i to on tu dyktuje warunki. W procesie komponowania i produkcji swój wkład w tę płytę miał również, grający na perkusji Mittloff. No i to jego Apocalypse Productions było wydawcą tego albumu.
W dniu 27 września 1986 roku w Szwecji podczas trasy koncertowej autokar, którym podróżowała Metallica, wypadł z trasy i się przewrócił. W rezultacie śpiący z tyłu basista Cliff Burton wypadł przez okno i został przygnieciony pojazdem. Zginął na miejscu. Był to wielki szok nie tylko dla zespołu i jego fanów, ale dla całego muzycznego świata. Cliff był bardzo ważną postacią w zespole i jak niejednokrotnie podkreślali James i Lars, wywarł duży wpływ na ich umiejętności kompozytorskie. Mimo tak wielkiej straty Metallica pozbierała się i grała dalej.
“Manu Chao nie jest tym, o którym marzycie, ale jest tym, w którego wierzycie”. Kilka dni temu nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazał się na rynku album niezwykły. “...A w oddali widać morze...” to żywa, niepowtarzalna i fenomenalna kolekcja prywatnych i koncertowych fotografii, cytatów, sentencji, tekstów piosenek, igraszek językowych i luźnych myśli kompozytora, wykonawcy muzyki folk - rockowej sięgającej korzeniami do muzyki latynoskiej - Manu Chao. Wszystko poprzeplatane zostało niezwykłymi, barwnymi, idealnie współgrającymi z tekstem grafikami Jacka Woźniaka - polskiego rysownika i malarza, mieszkającego w Paryżu, wieloletniego współpracownika Manu Chao.
"... A w oddali widać morze" to niezwykły, barwny i wielojęzykowy album układający się w autobiograficzną opowieść Manu Chao - jednego z najsłynniejszych i najbardziej niezależnych artystów XXI wieku. Kompozytor, pieśniarz i muzyk. Artysta i obywatel międzynarodowy. Manu Chao urodził się w Hiszpanii, mieszkał we Francji, najczęściej bywa obecnie w Brazylii, ale najbardziej lubi Barcelonę. Żadnego z tych miejsc nie nazywa jednak domem. Jego projekty najbliższe są muzyce folkowej. Manu szczególnie chętnie sięga do latynoskich korzeni, co nie przeszkadza mu śpiewać w różnych językach. I taki właśnie wielojęzykowy, barwny, eklektyczny jest album „…A w oddali widać morze”.
Wokalista legendarnej punkrockowej kapeli The Ramones, Joey Ramone, zmarł 15 kwietnia 2001 roku w Nowym Jorku mając zaledwie 49 lat. Niedawno pojawiła się sensacyjna wiadomość, że niektóre jego niepublikowane utwory ukażą się wkrótce na płycie CD. Album ma być zatytułowany „...Ya Know?“ i ukaże się 15 maja. Pierwszy singiel "Rock N' Roll Is The Answer" pojawi się w sprzedaży z okazji Record Store Day 21 kwietnia także w limitowanej winylowej edycji.
W ostatnich latach, na deathmetalowej scenie da się zauważyć modę na retro-granie i wracanie do korzeni. Aktualnie działa kilka zespołów, które potrafią robić to naprawdę dobrze. Grupa ta byłaby większa o jeden wartościowy zespół, gdyby nie to, że niemiecki Excoriate rozpadł się, zanim jeszcze ich debiutancki album ujrzał światło dzienne.
Nie powiem, że zespół ten w zestawieniu z moim gustem, miał łatwą rolę, starając się mnie zachwycić. Wszystkiemu winny był wokal pana Erika Molarina. Do dzisiejszego dnia nie wiem, co tak bardzo przeszkadzało mi w nim, że postanowiłem odłożyć całą dyskografię Beseech na półkę. Tak czy inaczej minęło od tamtej pory sporo czasu, a i mnie zmieniły się gusta muzyczne. Z szalonym entuzjazmem przedstawiam, zatem Państwu "…From A Bleeding Heart" - pierwszy długogrający album tej szwedzkiej grupy, wykonującej muzykę z gatunku death/doom metalu.
Przy okazji słuchania sobie tegorocznego "Diminishing Between Worlds" przypomniałem sobie, że gdzieś tam zalega mi pierwsza płyta tej amerykańskiej formacji. Tak jak przy pierwszym odsłuchu tak i teraz miałem bardzo podobne odczucia - dlatego przycisk "skip" był bardzo przydatny.
King Diamond najlepsze czasy ma już za sobą. W zasadzie od czasów "Spider's Lullaby" jedynie "Voodoo" i "House Of god" prezentowały niezły poziom. Ostatni krążek mistrza horroru "The Puppet Master" w moim odczuciu był strasznym gniotem. Nie spodziewałem się więc po "Give Me Your Soul ... Please" czegokolwiek ciekawego, tym bardziej, że już bardziej idiotycznego tytułu na płytę chyba nie dało się wymyśleć.
Zanim napiszę o samej płycie, zaprezentuję dość ciekawe wydawnictwo, które ją promuje. Recycling Records - jak piszą o sobie sami twórcy wydawnictwa to "fabryka dźwiękowego recyklingu, bastion muzyki niepokornej". Sama wytwórnia powstała aby promować ideę - i tu ciekawe sformułowanie - "plądrofonii" poprzez publikację nagrań muzyki eksperymentalnej, hałaśliwej, awangardowej, opartych na fragmentach już istniejących utworów.
Pierwszy z trójki fantastycznych albumów tej arcyciekawej kapeli. Zarówno nazwa zespołu jak i tytuł debiutanckiego krążka mogą wskazywać, że będziemy mieli do czynienia z muzyką nie dającą się zamknąć w ramach. Tak też i jest - jeśli ktoś uważa, że Opeth jest wizjonerski, to trochę się mylił.
8 października tego roku ukaże się, kolejne w historii działalności zespołu Vader, koncertowe DVD zatytułowane "...And Blood Was Shed In Warsaw". Wydawnictwo zawiera zapis koncertu zarejestrowanego 12 lutego tego roku w klubie Stodoła w Warszawie w trakcie trasy promującej ostatni album kapeli "Impressions In Blood".