Frost był zespołem istniejącym przez krótki okres czasu w środku lat dziewięćdziesiątych. Efektem ich działań był album „Poison Of Your Thoughts”, który został wydany na kasecie przez Faithless Productions w 1997 roku. Materiał nigdy nie doczekał się żadnego wznowienia, więc śmiało można powiedzieć, że należy do pozycji zapomnianych i na pewno ciężko go odgrzebać w wersji oryginalnej.
Skład skompletowany do nagrania albumu „Set The World On Fire” nie przetrwał próby czasu i stało się jasne, że Annihilator stał się teatrem jednego aktora. Do prac nad kolejną płytą „King Of The Kill” Jeff Waters skorzystał już tylko z pomocy perkusisty Randy Blacka, całą resztę nagrywając sam. Materiał jaki powstał w ten sposób prezentuje szerokie horyzonty i jest bardzo zróżnicowany.
Wraz z wydawnictwem Czarne zapraszamy do udziału w konkursie, w którym wygrać można jeden z dwóch egzemplarzy książki "Dzika rzecz. Polska muzyka i transformacja 1989-1993" Rafała Księżyka. Autor przeprowadza nas przez pierwsze lata transformacji, koncentrując się na undergroundzie, który umiał cieszyć się wolnością i z natury był z chaosem za pan brat. Bo to właśnie na polskiej scenie muzycznej spontanicznie realizowała się idea społeczeństwa obywatelskiego, ale też bez żadnych hamulców eksplorowano możliwości, które nadeszły wraz z nową epoką.
konkurs : Prawidłowa odpowiedź to: "Nokturn". Nagrodę otrzymują: markowl27...
„Lies” to trzeci album czeskiego Krabathor, jedyny, na którym zagrał perkusista Pegas, a zespół stał się triem, co już miało być w ich przypadku stałą regułą. Płyta zaczyna się słowami „Fuck the Christ” i wiele w niej niechęci do niego oraz promującej go instytucji, choć tytułowe kłamstwa nie odnoszą się wprost do kościoła, a ogólnie do ludzi pysznych i fałszywych. Natomiast środkiem wyrazu dla swoich spostrzeżeń jest głęboki i dudniący death metal.
leprosy : Najlepszy Krabathor, klasyczny death metal który wciągam w sporych ilośc...
Fińska grupa wystąpi w Krakowie pod koniec przyszłego roku! Beast In Black wystąpią 14 grudnia 2021 roku w krakowskim klubie Studio. Ostatnim studyjnym wydawnictwem zespołu jest album zatytułowany „From Hell With Love”, który ukazał się 8 lutego 2019 roku za pośrednictwem wytwórni Nuclear Blast Records.
Splunięciem z zaczyna się trzecia płyta Sinergy „Suicide By My Side”. Splunięciem na grób. Jest groźnie, ale pod groźnym tekstem kryje się super hicior „I Spit On Your Grave”, świetnie zaśpiewany przez coraz bardziej charyzmatyczną Kimberly Goss i świetnie zagrany przez coraz bardziej przebojowy duet Alexi Laiho – Roope Latvala. Efektem tego jest więc porywająca piosenka i na szczęście nie jedyna na tej płycie.
Już dziś, 21 września nakładem wydawnictwa Initium ukaże się powieść fantasy pt. „Polowanie” - debiutanckie dzieło Tomasza Kamińskiego, operującego słowem w tak sugestywny sposób jak mistrzowie gatunku. Opowiedziana przez niego historia zabierze czytelników do Bermeld, wsi pośród bagien, której mieszkańcy wierzą w tajemniczych Czterech Bogów. Wiara ta pomaga im żyć i przezwyciężać strach przed rdzennymi mieszkańcami owego bagniska – rasą przerażających olbrzymów, a także przed pradawnym smokiem.
Duże zmienności cechowały Sodom przed wydaniem „’Till death Do Us Unite”. I mam tu na myśli zarówno rotujący skład, jak i kombinacyjną stylistykę. Na tym ósmym albumie Tom Angelripper po raz kolejny wystąpił z nową załogą i wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że i Bobby i Bernemann są odpowiednimi ludźmi, którzy będą współtworzyć tą markę przez następne długie lata. Muzycznie natomiast wciąż jest to etap eksperymentów i poszukiwań.
Vane jest bardzo aktywnym zespołem i nie pozwala zapomnieć o sobie. Wciąż coś nagrywa, kręci kolejne teledyski, ale się rozdrabnia wydając kolejne single. Nie dziwne więc, że postanowiono zebrać swoje ostatnie dokonania w jedną całość i podsumować większość tego co wydarzyło się od płyty „Black Vengeance”. Z krakowskiego portu wypływa więc EPka „The Nightmare”, na której znajdziemy cztery ostatnie kawałki wzbogacone o jeden przerywnik, będący bardziej intrem niż piosenką.
Under The Sign Of Garazel Productions prezentuje split black metalowych Nyctophilia i Hellmoon. Efekt ich połączonych sił został nazwany „Under The Darkest Sign Of Ancient Evil”, a za tą nazwą stoją tak naprawdę tylko dwie osoby, bo oba te projekty tworzone są indywidualnie. I choć pochodzą z odległych od siebie części świata, obracają się w bardzo podobnym klimacie i szerzą podobnie złą i nienawistną muzykę, której ducha doskonale mozna odgadnąć już po okładce.
Soilwork jest zespołem, który bardzo szybko potrafił sobie wyrobić swoją markę i zaprezentować ją szerokiej publiczności. Po zaledwie jednym demie podpisali kontrakt z Listenable Records i wydali album „Steelbath Suicide”, który bardzo mocno usadowił ich na szwedzkiej scenie melodyjnego death metalu, z miejsca gwarantując im czołową pozycję w ramach tego, zdobywającego dużą popularność, gatunku. I nic dziwnego skoro jest to bardzo energetyczne uderzenie.
Właściwie „Promo 93” było trzecim demem angielskiego Solstice. Podchwyciła je, przekształcona z Carnage, Carrion Records i wydała jako „As Empires Fell”. Inny jest nie tylko tytuł, ale i zupełnie nowa okładka, ale materiał dźwiękowy jest ten sam. Było to rok po ukazaniu się oryginału, czyli w 1994, ale i tak należy docenić nosa, prowadzonej przez Mariusza Kmiołka, wytwórni, gdyż wydobyła na światło dzienne zespół nikomu nieznany, ale z niewątpliwym potencjałem, który, jak się później okazało, utrzymał się na rynku i wprawdzie z przerwą, ale istnieje do dziś.
Stille Volk to francuski zespół folkowy powstały w 1994 roku. Po trzech kasetach demo, swoją pierwszą płytę „Hantaoma” wydali poprzez Holy Records w 1997 roku. W tym samym czasie licencję kasetową wykupił Mystic Production, a w winyl można było zaopatrywać się dopiero od roku 2015 za sprawą Those Opposed Records.
Suffocation od zarania był zespołem wyróżniającym się na tle innych kultowych przedstawicieli starej szkoły death metalu. Ich wyznacznikiem była duża brutalność, ale połączona z bardzo gęstą dawką techniczności grania, co dawało muzykę o tyle ciężką, co skomplikowaną i przez to ciężkostrawną. Nie inaczej jest na ich drugiej płycie „Breeding The Spawn”, która ukazała się w 1993 roku, czyli dwa lata po debiucie.
Wrocławscy metalowcy z Neaghi poinformowali, że producentem ich debiutanckiej płyty został indyjski multiinstrumentalista Harsha Dasari, w przeszłości związany m.in. z angielskim zespołem Karybdis. Całość debiutanckiego materiału Neaghi utrzymana będzie w klimatach thrash/death/prog/black, co sami muzycy określają metalem eklektycznym.
Jedzie. Zbliża się nieubłaganie. Naciera wszystkimi siłami, całą swoją pancerną potęgą, używając skondensowanej mocy ogniowej i propagandowej. Bezlitośnie miażdży, rozgniata i podporządkowuje sobie zdobyte tereny, ustanawiając swój kościół i mówiąc, że nas kocha. Odtąd będziemy żyć na kolanach i wielbić go za całe zło, które nam wyrządził. A imię jego jest Hostia, a jego nauką „Carnivore Carnival”.
Nie ma to jak splity grindcoreowe, a już szczególnie te na siedmiocalówkach. Zanim człowiek zdąży usiąść i otworzyć browara, to już trzeba wstawać, żeby zmieniać stronę. No, ale w tym właśnie cały urok. Po co to się męczyć wielorundowym pojedynkiem, skoro można znokautować słuchacza dwoma strzałami. Taką właśnie formę rozrywki proponuje Deformeathing Productions wystawiając do narożników Straight Hate i Nuclear Holocaust na gali nazwanej „East Grind Attack”.
W początkowym okresie swojej działalności Summoning wydał sporą ilość kaset demo i splitów, żwawo wkraczając do austriackiego black metalowego podziemia. Wydany w 1995 roku album „Lugburz” jest swoistym podsumowaniem tych prekursorskich czasów. Raz, że znajdują się na nim niektóre kawałki z tych kaset, a dwa, że później ten zespół miał już nigdy nie być taki sam. Jak to bywa w takich przypadkach, dla jednych prawdziwy debiut był dopiero później, dla innych właściwa historia skończyła się właśnie na tej pierwszej płycie. I choć uważny słuchacz znajdzie tu wiele analogii do późniejszych czasów, to prawdą jest, że „Lugburz” jest płytą wyjątkową.
„Spreading The Disease” to płyta, która zmieniła oblicze Anthrax i ukształtowała jego styl na taki, który wszyscy znamy. Główną tego przyczyną jest oczywiście zmiana wokalisty na Joe Belladonnę, choć nie można pominąć faktu, że to właśnie od drugiego albumu w zespole niezmiennie trwa Frank Bello. Poprawiła się też melodyka i charakter samych utworów, które stały się bardziej wyraziste i charakterystyczne.