Askalon to olsztyński zespół death metalowy istniejący w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Szczyt ich osiągnięć przypada na rok 1997, kiedy to, poprzez Moonbow Empire, wydali album „Armageddon” najpierw na kasecie, a dwa lata później na płycie. Materiał został wznowiony w styczniu 2020 roku przez Dark Omens Productions z zupełnie nową okładką.
Zdarzyło Wam się to kiedyś? Ocknąć się o czwartej rano i nie pamiętać za bardzo co się stało. I tak całe szczęście, że we własnym domu. Teraz trzeba tylko zakraść się do sypialni i wśliznąć do łóżka, tylko tak żeby starej nie obudzić, bo może to mieć tragiczne konsekwencje. Taką to właśnie psychodeliczną akcją zaczyna się druga płyta Megadeth „Peace Sells… But Who’s Buying?”
Debiutancki album zespołu Okrütnik zatytułowany „Legion Antychrysta” ukaże się 2 listopada 2020 nakładem Ossuary Records. Płyta nagrana została własnym sumptem w prowizorycznym studio gitarzysty, Eryka Kuli, który jest również odpowiedzialny za mix materiału. Masteringu podjął się Janusz Grabowski z białostockiego HiGain Studio. Okładka i layout są dziełem Sandry Kubackiej.
Nagranie pierwszej płyty zajęło Iron Maiden pięć lat, a już rok później gotowy był drugi album „Killers”. Okazało się jednak, że większość zawartych na nim piosenek to stare nagrania, powstałe jeszcze przed debiutem. Czy to znaczy, że gorsze? Może z punktu ówczesnej hierarchii wartości twórców tak, ale z perspektywy czasu zupełnie tego nie widać. Wzbogacona o takie szlagiery jak „Murders In The Rue Morgue” i „Killers” płyta z miejsca stała się hitem i otworzyła zespołowi drzwi do światowej kariery.
Inflexible to łódzki zespół hardcoreowy istniejący w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych i zahaczający też o dwudziesty pierwszy wiek. „Progress By Hatred” to ich pierwszy materiał, który został wydany na kasecie przez warszawską wytwórnię Youth Culture. Okładka, a także teksty mają taką wojenną konwencję, co zazwyczaj jest domeną zespołów metalowych, ale też i w muzyce Inflexible ten metalowy ciężar jest wyraźnie odczuwalny.
Po wielu eksperymentach, wariacjach etnicznych i albumach, w nagrywaniu których wzięły udział zastępy dodatkowych muzyków oraz całe indiańskie plemiona, Sepultura postanowiła nagrać płytę zwartą, jednolitą i tylko własnymi siłami. Jednak „Roorback” nie jest też powrotem do korzeni, gdyż jego brzmienie jest groove i nu. Miało to więc być nowe otwarcie, zwiastujące nową siłę w nowym opakowaniu. A jak wyszło? Moim zdaniem średnio.
Athena to włoski zespół power metalowy, na którego pokładzie znajdował się Fabio Lione z ówczesnego Rhapsody. I choć był w nim od początku, to ze względu na przerwę, druga płyta „A New Religion?” jest pierwszą na jakiej zaśpiewał. Wydany w tym samym roku co „Symphony Of The Enchanted Lands” album, nigdy aż takiej kariery w świecie nie zrobił, nie znaczy to jednak, że nie jest warty uwagi.
Jeżeli ktoś uważa, że po wielkiej czwórce Deicide dostał zadyszki to pewnie ma rację. „Insineratehymn” to była słabsza płyta, „In Torment In Hell” oceniam już lepiej, choć jej powszechne notowania również są niskie. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z siódmym albumem „Scars Of The Crucifix”, który przywrócił wiarę fanów w zespół i zebrał same pozytywne recenzje. I nie dziwne, bo Deicide uderzył niesamowitą ciężkością i potworną dziczą, a wszelkie porównania zwracają się ku jednemu magicznemu słowu – „Legion”.
Damnation Gallery to włoski zespół przedstawiający się jako horror metalowy w dźwięku i obrazie, co oznacza, że oprócz strasznych piosenek starają się zaimponować strasznymi strojami i makijażami. Jeżeli ktoś jest więc bardzo strachliwy to lepiej żeby nie zaglądał do ich drugiej płyty „Broken Time”, bo może się przestraszyć. Jeżeli ktoś nie jest, to już jak chce. Ja raczej namawiał nie będę.
Wraz z wydawnictwem Znak zapraszamy do udziału w konkursie, w którym wygrać można jeden z dwóch egzemplarzy książki "Esport. Insiderski przewodnik po świecie gamingu" Paula Chalonera. Gaming przebył długą drogę: od podwórek, gdzie pstrykało się kapslami, po wielkie hale sportowe po brzegi wypełnione fanami najciekawszych gier wideo i nowych technologii. Dziś esport wart jest miliardy dolarów. Profesjonalni gracze stali się gwiazdami zarabiającymi miliony, a ich zmagania śledzą setki tysięcy fanów na całym świecie. Dzięki wirtualnemu światu zyskali sławę i zbili prawdziwe fortuny.
konkurs : Prawidłowa odpowiedź to: GGL World Rankings. Nagrodę otrzymują: p...
PostNatura to polski zespół grający muzykę instrumentalną. Ich twórczość to mieszanka ciężkiego, gitarowego grania z kompozycyjnym podejściem do muzyki przywodzącym na myśl ścieżki filmowe. “The Great Silence” to tytuł drugiego krążka zespołu. Nazwa albumu nawiązuje do artystycznej instalacji wizualnej stworzonej przez Jennifer Allora oray Guillermo Calzadilla.
Po 11 latach wydawniczej przerwy powracają pionierzy atmosferycznego black/gothic metalu - zespół Darzamat. Tytuł nowego albumu to A Philosopher at the End of the Universe i będzie zawierał 9 premierowych kompozycji. Album wyprodukowany w znakomitym, krakowskim studio Gorycki & Sznyterman, przez Jarka "Jaro" Barana, jednego z najbardziej utytułowanych polskich producentów muzycznych.
Uznany za twórcę nowego gatunku muzyki, jakim jest heavy metal, legendarny zespół z Birmingham, Black Sabbath, świętuje w tym roku 50. rocznicę wydania swojego albumu Paranoid. Sam album ma status legendy i sprzedał się w milionach egzemplarzy. 9 października ukażą się 5 płytowa wersja winylowa i 4 płytowy set CD - reedycje zawierają nigdy wcześniej niepublikowane dwa koncerty z 1970 roku.
Disout prezentuje video zapowiedź debiutanckiego singla który będzie nosił tytuł "Dissonance". Disout to nowa grupa muzyczna, tworząca oryginalną mieszankę gitarowych brzmień. Korzenie muzyków wywodzą się z wielu innych krajowych kapel w których, szlifowali umiejętności oraz doświadczenie również na dużych scenach.
Po długo wyczekiwanym albumie Nomad, nadeszła pora na drugą płytę Kira. „Peccatum Et Blasphema” nie tylko grzeszy bluźnierstwem, ale wręcz cała zionie piekielnym ogniem. Trzeba uważać jak się ją bierze do ręki, bo można się oparzyć, a jak komuś jest zimno to może ją włączyć zamiast farelki. Oto otchłań idzie po nas szybciej niż by się można było spodziewać, a bramy czeluści otwierają się z łoskotem od razu ukazując odgłosy pracy i męki potępionych.
„Słowiańska Duma” to drugie demo Saltus, ale pierwsze takie z prawdziwego zdarzenia, ładnie wydane przez Nawia Productions, oczywiście na kasecie. W rozwijanej okładce znalazło się więc miejsce nie tylko na teksty i zdjęcia, ale i na pochwałę starych czasów i szacunek dla sił przyrody, a także, przyozdobione wizerunkami orła, biało czerwone tło. Saltus czci bowiem rodzimą tradycję, ale krzyżowi i rozpanoszonej żydowskiej religii niesie wojnę, śmierć, nienawiść i gniew.
Płytą „The Olden Domain” Borknagar wkroczył na progresywną ścieżkę, która stopniowo oddalać go będzie od mroków black metalu. Ponieważ jednak jest to początek tej drogi, więc drugi album zespołu wciąż utrzymany jest w nieprzyjaznym klimacie, w którym znajdzie się wiele zła zakutego w mroźne i groźne riffy i wokale. To co jednak rzuca się od razu w oczy, to to, że płyta została nagrana w języku angielskim, a nie, jak poprzednia, w norweskim.
Wielu jej broni i uważa, że jest potwornie niedoceniana. Wielu dostrzega jej drzemiący potencjał i nie zgadza się z powszechnym stereotypem. Wielu twierdzi, że przecież Iron Maiden to zespół, który złej płyty nigdy nie nagrał i wszystko co stworzyli zasługuje na dozgonny szacunek. A ona wciąż jest uważna za tą najsłabszą i najbrzydszą córkę króla i jak ta łyżka dziegciu straszy swoją niedoskonałością. Z tą łatką funkcjonuje i będzie już funkcjonować przez następne lata, uśmiechając się wstydliwie do słuchaczy gdzieś z ostatniego rzędu, jakby świadoma swoich wątpliwej urody wdzięków. A gdy już zjawi się ten zbłąkany królewicz, który przypadkowo obejmie ją wzrokiem, wtedy otworzy przed nim swoje serce i zatańczy najpiękniej jak tylko potrafi, szepcząc słodko swoje imię: „Virtual XI”.
Zastanawiam się co musiał sobie myśleć zespół Systr, wysyłając mi z Francji CDR swojej najnowszej płyty „Gigamachines”. Prawdopodobnie był to jedyny CDR jaki wysłali. Wszytko przecież było w mailu. Ponieważ jednak ja o mailach nie piszę, poprosiłem o płytę i ją dostałem. Samą jedną, w przezroczystej koszulince, popisaną długopisem, ale bez jakiejkolwiek okładki, żadnych informacji i choćby nawet tracklisty, która zostałaby mi w ręku podczas słuchania.