Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Röyksopp - Junior

Już okładka nowej płyty Röyksopp "Junior" nie przypadła mi do gustu - zbiór przypadkowych obiektów połączonych w dyskusyjnej urody kolaż. Jednakże niezrażona niczym, a i zachęcona udostępnionym darmowo singlem, czekałam na możliwość zapoznania się z nowym materiałem Norwegów. Muzycy przedpremierowo udostępnili na swojej stronie wszystkie utwory z możliwością odsłuchania całości, co też rychło uczyniłam, jak tylko pojawiły się one w sieci.
Na powitanie energetyczne i dziecięco radosne "Happy Up Here", w nastroju podobne nieco do "Eple" z debiutanckiej płyty "Melody A.M.". Wygląda, że będzie super. Potem kolej na "The Girl And The Robot" z gościnnym udziałem wokalistki Robyn. Wprawdzie operuje ona nieco cukierkową barwą głosu, ale tutaj zdaje egzamin. Dialog między stęsknioną dziewczyną, a jej zapracowanym niczym robot partnerem w oprawie syntetyczych chórków i motorycznego podkładu brzmi bardzo zgrabnie. Okazuje się, że Norwegowie potrafią tworzyć również świetne kawałki na parkiet. Utwór kończy się przenikaniem podkładu i partii kwartetu smyczkowego (bardzo ciekawa koda, choć to samo było już u Andreasa Kleerupa - to ten od "Longing For Lullabies" z Titiyo - na jego pierwszej płycie rok temu, również z udziałem Robyn).

Trzecie na trackliście jest "Vision One" w klimacie bossanovy rodem z najlepszych czasów Air, czyli płyty "Moon Safari", z nostalgicznym wokalem znanej z debiutanckiego "Melody A.M." i utworu "Sparks" Anneli Drecker, który nieco przywodzi na myśl airowskie "All I Need". Wciąż jest wyśmienicie, jak dla mnie.

Czwóreczka to "This Must Be It". Tutaj w gości przyszła Karin Dreijer z The Knife. Jak pamiętamy, była współsprawczynią jednego z najlepszych momentów ostatniego pełnoprawnego krążka Röyksopp "The Understanding", utworu "What Else Is There?". Być może ktoś zachwyci się tym jej wcieleniem, ale mnie ono trochę rozczarowało. Brak mi tutaj nieuchwytnego poczucia tajemnicy, które wręcz emanowało z "What Else Is There?". To zaledwie próba odnalezienia tamtego ducha; próba lekko nieudana, choć oparta na sprawdzonym przepisie - niezwykły wokal Dreijer i taneczny beat. Jednak jest troszkę zbyt monotonnie i jakby zbrakło pomysłu, co z tym dalej począć...

Najjaśniejszym momentem albumu dla mnie jest "Forever Röyksopp". Znów przywołam skojarzenia z "Moon Safari". A dokładnie - skojarzenie z "Voyage du Penelope"; dość natrętne, ale jak najbardziej na korzyść. Użycie gitary, nastrojowych smyczków, piękne brzmienia syntezatorów i prowadzenie melodii zasługują na duże uznanie. To kwintesencja stylu Röyksopp, tego w wersji lounge. Bardzo aksamitne i miłosne brzmienie przynosi dużo przyjemności w słuchaniu.

Niestety, potem słuchało mi się tej płyty coraz gorzej. Piętrowe, wielowarstwowe faktury na dłuższą metę są męczące. Pomysły chyba się skończyły, bo mnie żadna z pozostałych pozycji na trackliście nie zachwyciła na tyle, bym chciała usłyszeć ją ponownie. Czuję, że panowie z Röyksopp chcieli chyba pół płyty przeznaczyć dla miłośników dobrej elektroniki, a drugą dla niewybrednych bywalców dyskotek.

"Miss It So Much" brzmi bardzo banalnie i niemal kiczowato ze swą prościutką melodyjką i dziecinnym wokalem Lykke Li. "Tricky Tricky" zdumiewa ubóstwem inwencyjnym i denerwuje wokalem Karin Dreijer (kto zna jej dokonania z płyt The Knife, chyba zgodzi się, że na dłuższą metę wokal ten jest uciążliwy w odbiorze). "You Don't Have A Clue", gdyby nie röyksoppowski beat, można by przypisać jednemu z "muzyków" goszczących regularnie na antenie Radia ESKA. "Silver Cruiser" snuje się tak sobie i bez większego celu. "True To Life" jest zbyt ubogie w formie i monotonne - jeśli komuś nie bardzo słuchało się röyksoppowej składanki "Back To Mine", ten będzie wiedział, o czym myślę. Natomiast "It's What I Want", w którym po raz drugi śpiewają panowie, mogłabym wybaczyć przy debiucie, ale nie na trzeciej płycie i to na zakończenie...

Po przesłuchaniu tej płyty czuję się trochę, jak gość, któremu na przyjęciu podano wyśmienite przystawki i zupę, natomiast na drugie danie oraz deser podano pyzy z mrożonki i chleb z cukrem... Być może przesadzam i moje znęcanie się nad tą płytą wielu uzna za skrajną przesadę. Niewykluczone również, że miała to być odmiana od sennego klimatu debiutu na rzecz brzmień klubowych z drugiej płyty - parkiet jest w zdecydowanej większości. Jednak po takich płytach jak "Melody A.M." i "The Understanding" spodziewałam się jakiejś godziwej kontynuacji. Możliwe, że to nasze czasy wymogły to posunięcie komercyjne, ale naprawdę czekałam na ten album, gdyż darzę Röyksopp sympatią od ich początków, a tu... no chyba zawód... To nie jest zła płyta, ale jej druga połówka dopiero po wielokrotnym przesłuchaniu z trudem daje się polubić. Oby następny krążek był w całości tak dobry, jak pierwsza połowa tego.

Tracklista:

01. Happy Up Here
02. The Girl And The Robot
03. Vision One
04. This Must Be It
05. Röysopp Forever
06. Miss It So Much
07. Tricky Tricky
08. You Don't Have A Clue
09. Silver Cruiser
10. True To Life
11. It's What I Want

Wydawca: EMI Records (2009)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły