Myśli po głowie suną jak puch po smole
Myśli po głowie suną jak puch po smole
Wiekiem i czasem topieniem popychane,
Podobne tworzeniu skamielin odciskane
Nie dłonie pianisty lecz kopyta bawole
Jak płonące tankowce ryjące w lodowcu
Swym gorejącym i skrzącym szelestem
Zanurzając w bieli, rezonując gestem
Nie ogonem a dymem i ciszą w grobowcu
Muzyką przestrzeni zmarłym dostępnej
Milczacego bezradnością Orfeusza posępnej
Nad rezonansem czernią ziejących oczodołów
Nie do pustki lecz śmiertelnej nicości
Wpatrzonych w siebie czarnych dziur zespołów
Lśniących w czaszek doskonałości.