Miasma to obrzydliwy death metalowy twór, który działał w Wiedniu w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Zaczęli od dema, potem rozszerzyli repertuar na krótkiej koncertówce, a następnie dodali jeszcze trzy kawałki i opublikowali wszystko na wydanej w 1992 roku, przez Lethal Records płycie. U nas wyszło to na kasecie za sprawą Carnage Records i taka wersja znajduje się w moich zbiorach.
Miasma wręcz poraża swoją bezkompromisowością i niskim, stęchłym brzmieniem. Ta muzyka wprost idealnie pasuje do jakichś okutych łańcuchami lochów. Wszystko tu jest gnuśne, tępe i bulgotliwe. Gitary są ciężkie i miażdżące. Często wcale nie szybkie, ale za to potwornie przytłaczające. Taki sam jest głęboki growling, który dodaje muzyce jeszcze więcej chorobliwej atmosfery. Takie to jest strasznie chamskie, wulgarne i prostackie, ale w tych utworach kryje się jakaś koncepcja i mimo swojego niewyrafinowania, można w nich odnaleźć mięsiste porcje konkretnego i krwistego death metalu.
Teksty mówią wprost o zbrodniach i hipokryzji kościoła. Są też różne makabryczne wizje człowieka wkręcanego przez tokarkę lub zamkniętego w zakładzie psychiatrycznym, czy też nuklearnej zagłady ludzkości. Ubrane w nieprzyjazne i wypaczone dźwięki daje to poruszający obraz.
Czasem Miasma trochę urozmaica swój przekaz na przykład gitarami akustycznymi w „Browning In Blond” czy organami w „Schizophrenia?”. Ten numer na koniec ma niezły motyw z iście zezwierzęciałymi, piekielnymi rykami. Nie wychylają się one jednak przed gitary i perkusję, tylko są wtopione w muzykę i świetnie się komponują. Osobnym ewenementem jest basowy początek do „Stillbirth”. Niezmiernie niski pomruk tego instrumentu, wraz z charczącym wokalistą, naprawdę przywołują na myśl apokaliptyczną wizję atomowych grzybów pustoszących naszą planetę. Ciężko przetrwać i wyjść z tego cało.
Z pewnością „Changes” nie jest albumem perfekcyjnym muzycznie i nie należy tutaj szukać wyszukanych wartości artystycznych. Czasem nawet odczuwa się wrażenie pewnego chaosu. To jednak schodzi na dalszy plan, bo tu ma być po prostu obskurnie i co jak co, ale to na pewno się udało. Bardzo fajna dawka spleśniałego, oldschoolowego death metalu. W sam raz dla koneserów.
Tracklista:
1. Baphomet
2. Ancient Rhymes
3. Melting Of Imagining Existence
4. Schizophrenia?
5. Drowning In Blood
6. The Prayer
7. Morbid Knocking
8. Stillbirth
Wydawca: Lethal Records (1992)
Ocena szkolna: 4+
zsamot : W złym momencie- totalnego przesytu - trafiłem na ten album, gdy kumpel...