Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

John 5 - Songs For Sanity

Zachęcona premierą nowej płyty Johna 5 zdecydowałam się na małe odkurzenie jego wcześniejszych płyt. Na warsztat w pierwszej kolejności poszła jego druga płyta "Songs For Sanity" wydana w 2005 roku. John Lowery to bez wątpienia jeden z najzdolniejszych gitarzystów młodego pokolenia. Każdą kolejną płytą z jego udziałem utwierdził środowisko muzyczne w tym przekonaniu na tyle mocno, że wkrótce po opuszczeniu szeregów zespołu Marilyn Manson, odważył się na karierę solową. Z jakim skutkiem?
Otóż na wzór mistrzów gitary: Joe Satrianiego czy Steve'a Vai'a otrzymujemy miażdzącą dawkę kilkunastominutowych gitarowych popisów. Od bajecznych progowych przejść, strunowych galopad, shredów, po precyzyjne gitarowe ballady. A wszystko z zachowaniem zdrowych proporcji między popisami a melodycznym graniem. Jak to bywa na tego typu wydawnictwach główną rolę odgrywa tu oczywiście gitara (elektryczna i akustyczna) natomiast równie precyzyjna i pełna detali gra sekcji rytmicznej jest dla płyty tłem.

"Songs For Sanity" to pełen muzycznej wyobraźni misz-masz: od ciężkich metalowych nagrań ("Damaged"), motorycznych kompozycji utrzymanych w duchu dokonań z Marilyn Mansonem ("Sin", "Perineum"), country'owych wstawek z wielowątkowymi kombinacjami ("Gein With Envy"), po hipnotyczne rockowo-industrialne utwory z ciętymi riffami i niepokojącymi, chłodnymi aranżacjami ("Dénouement"). Wszechstronność stylistyczna gitarzysty cieszy ucho jednak na dłuższą metę wyłącza u słuchacza skupienie nad materiałem. Rozpieszczeni cudowną gitarową balladą nagle zostajemy miażdzeni tysiącami riffów na minutę. Szybkość w jaką muzyk doszedł do takiej perfekcji zdumiewa i wzbudza zachwyt jednak z drugiej strony, zwłaszcza u początkujących wiosłowych, powoduje zazdrość. Stąd też po przesłuchaniu płyty materiał pozostawia mieszane uczucia.

Ten niewątpliwie dojrzały, choć z pewnością pozbawiony cech odkrywczości album na pewno powinien znaleźć uznanie w oczach uważnych obserwatorów przebiegu kariery niewątpliwie zdolnego muzyka. Z drugiej strony należałoby się jednak zastanowić czemu mają służyć tego typu wydawnictwa. Co z tego, że dostaliśmy dobry technicznie i produkcyjnie album skoro brakuje w nim jakiejkolwiek oryginalności kompozytorskiej. Jaki cel ma granie utworów gitarowych wg teorii: "im szybciej tym lepiej"? Ale... Umiejętności opanowania gry i czucie gitary są nadal w stanie przysłonić jego kulejące niedostatki kompozytorskie. Nie na długo, jednak miejmy nadzieję, że wszystko przyjdzie z czasem i kiedy mistrzowie gitarowego rzemiosła: Satriani i Vai pożegnają się ze sceną ich godnym następcą stanie się właśnie John 5. Następcą we wszystkich jakże istotnych dla tego gatunku aspektach: precyzyjnej gry i komponowania.

Tracklista:

01. Damaged
02. Soul Of A Robot
03. Gein With Envy
04. Sin
05. Behind The Nut Love
06. Blues Balls
07. Fiddler's
08. Gods And Monsters
09. 2 Die 4
10. Death Valley
11. Perineum
12. De'Nouement

Wydawca: Shrapnel Records (2005)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły