Heavy metalowy Ironbound z Rybnika zadebiutował, wydaną przez Ossuary Records, płytą „The Lightbringer”. Znajduje się na niej osiem, poprzedzonych gitarowym intrem, kompozycji, utrzymanych w starym klimacie. I choć okładkowa grafika przedstawia miasto przyszłości, to raczej jest to miasto przyszłości widziane oczami lat osiemdziesiątych, a jej bohater po prostu utknął „gdzieś w czasie”. Wprawdzie nie jest to nigdzie napisane, ale jak tak na niego patrzę to mam nieodparte przekonanie, że ma na imię Edek.
A to dlatego, że Ironbound to takie małe Iron Maiden. Jak się zaczyna „The Lightbringer” to aż się zastanawiam, z której płyty Ironów jest ten kawałek. Z jakiejś starej raczej, bo na przykład „Smoke And Mirros” jest z „Brave New World”, a „The Witch Hunt” z „The X Factor”. W ogóle wokal ma tu taki bayleyowy pogłos, co słychać wyraźnie też i w innych piosenkach. Również brzmienie gitar oraz ich galopujące riffy, podsycane wyłaniającym się spoza nich harrisowym basikiem, nasuwają wciąż tylko jedno skojarzenie, jak choćby w „Where Eagels Dare”…yyy „When Eagels Fly” przepraszam.
„The Turn Of The Tide” to spokojniejszy i rozciągnięty numer żywcem wzięty z „Virtual XI”. Na koniec zaś utwór instrumentalny à la „Genghis Khan” i „Best Of The Beast” gotowe. Płytka jest przyjemna w odbiorze, kawałki dobrze skrojone, a granie przyzwoite. To fajnie, że młodzi chcą być czasem tacy jak starzy. To sprawia, że heavy metal żyje.
Tracklista:
1. Far Away
2. The Witch Hunt
3. When Eagles Fly
4. Smoke And Mirrors
5. The Lightbringer
6. Children Left By God
7. The Turn Of the Tide
8. Light Up The Skies
9. Beyond The Horizon
Wydawca: Ossuary Records (2021)
Ocena szkolna: 4