Wydawać by się mogło, że po wydaniu debiutanckiego "Dawn Of Possession" Immolation, podobnie jak setki innych zespołów deathmetalowych zakończy swój żywot. Aż pięć lat przyszło nam czekać na następcę tego krążka.
"Here In After" jest krokiem do przodu w karierze Amerykanów, ale nie jest to jeszcze poziom, który zachwyca. Immolation próbuje wprowadzić do typowych oldschoolowych struktur elementy, które będą charakterystyczne dla ich stylu. Mamy więc ociężałe, pełne dysonansów riffy, głęboki, ale nie agresywny growling i ciekawe, nieszablonowe partie perkusji. Trzeba jednakże podkreślić, że im bliżej końca płyty to utwory są ciekawsze. Pierwsze utwory nie zaskakują w zasadzie niczym - nieciekawe riffy, pozbawione mocy, prostota, jednostajne tempo, mało urozmaiceń i słabe solówki - tak mamy przez blisko pół albumu. Potem muzyka nabiera trochę wyrazu. Utwory "Towards Earth" oraz "Christ's Cage" pokazuje już wyraźnie te elementy, które staną się potem wyróżnikiem dla zespołu. W tych też właśnie utworach możemy znaleźć więcej wpływów Morbid Angel, do którego muzykom jest chyba najbliżej.Niestety bardzo płaskie brzmienie, odbierające moc muzyki, jak i niedobór pomysłów powodują, że "Here In After" nie jest wydawnictwem interesującym. Brakuje mi tutaj elementów, które powodowałyby, że tego albumu chciałoby się słuchać i do niego wracać. Brakuje mocy, ognia, techniki, ciężaru, motywów przykuwających uwagę. Po pięcioletniej przerwie jest to zdecydowanie za mało, aby wedrzeć się do elity i niestety na tym etapie Immolation jest jednym z wielu setek zespołów, które grają death metal, nie mając zbyt wiele do zaoferowania.
Wydawca: Metal Blade Records (1996)
Harlequin : :wink:
Harlequin : Dałem "Here In After" jeszcze kilak spinów ... kurka, ta recka jest do bani, b...
Harlequin : To widze, że jesli chodzi o Immo to mamy totalnie odmienny gust :) osobiscie u...