Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Gdzie Anioły błagają o pomoc

            Ulica biegła wciąż na wprost. Pomimo dawno już zapadłego zmroku droga była widoczna - to księżyc raz jeszcze okazał swą dobroć zsyłając na ziemię swój blady blask. Po ulicy rozpędzony do granic wytrzymałości ludzkich mięśni pędził przerażony rowerzysta. Chłopak miał może 16 lat, spocone, brązowe włosy i przerażone spojrzenie. Śpieszyłby powiadomić o tym, co przed chwilą zobaczył, co tak bardzo go przestraszyło i spowodowało, że jego serce nawiedził cień trwogi. Tam skąd pochodził nigdy nie widział takich rzeczy. Nawet wspominanie ich w obecności jego dawnych znajomych powodowałoby niesmak i zmieszanie. Teraz jednak mieszkał gdzie indziej, mieszkał Tutaj i musiał przyzwyczaić się do takich ekscesów. Jechał, zatem starając się jakby zostawić historię sprzed paru minut daleko za swoimi plecami. Ale ona nie chciała go puścić, rozpaczliwie goniła jego zmysły od czasu do czasu wdzierając się w zamglony umył, siejąc w nim spustoszenie.

             Mijał właśnie niewielki bar postawiony na rogu ulic, kiedy kolejne wspomnienie uderzyło mu do głowy zadając tępy ból. Przed jego oczami na nowo stanęły ciemne sylwetki, o których tak bardzo chciał zapomnieć. Znowu doleciały do jego uszu strzępki agresywnie rzucanych zdań. Znowu ta biedna dziewczyna siedziała skulona w kałuży krwi i oni znowu…

            Ocknął się! Był już daleko za barem, teraz zostało mu jeszcze paręset metrów i sprawa będzie załatwiona. On o wszystkim powie, policja zareaguje i jeśli wszystkim się poszczęści dziewczyna będzie jeszcze żyła a oprawcy zostaną schwytani. Byle by tylko zdążyć, powiedzieć i zapomnieć. Teraz tylko to zaprzątało jego myśli. Wiedział, że sprawa musi mieć dobre zakończenie, im bliżej był posterunku policji tym bardziej był pewny, że wszystko się uda. Z daleka już jaśniały światła policyjnych gabinetów i dyżurki.

            Nagle nacisnął oba hamulce i z dziwnym wyrazem twarzy niemo spojrzał przed siebie. Jego wcześniejsze zmartwienia, jego strach i przerażenie nagle spotęgowały swe oblicze i zalały jego duszę przejmującym chłodem. Niemalże sparaliżowany osunął się z siodełka, nieporadnie przełożył przez ramę nogę, powolnym krokiem odstawił rower pod ścianę, po czym usiadł na krawężniku i skrywając w swych dłoniach głowę zaczął cicho płakać. Teraz, kiedy już nie było żadnej nadziei, pamięć znowu przypuściła swój atak, tym razem z łatwością odtwarzając całą scenę zajścia.

            Był to jeden z cieplejszych wieczorów tego lata. Zmrok powoli zapadał nad miastem. W takich chwilach Marcin zawsze wychodził poćwiczyć na rowerze swoje sztuczki. Dobrze wiedział, że w nocy nie narazi się nikomu. Jak zawsze wyszedł z domu przez okno, wyjął z garażu swój wierny i niezawodny pojazd, po czym bez wiedzy rodziców udał się w kierunku boiska szkolnego. Kiedy był już przy bramie dobiegł go przeraźliwy krzyk dziewczyny. Zaintrygowany udał się szybko w kierunku skąd dochodziły dziwne dźwięki. Po paru minutach wyłaniając się zza jednej z kamienic jego oczom ukazała się para ludzi kopiących w bezbronną dziewczynę. Jeden z nich nagle zaczął zdzierać z niej ubranie, w tym momencie zobaczył jego twarz pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu, twarz zbrodniarza. Marcin postanowił to wykorzystać i ruszył na komisariat policji. Po drodze przerażony prawie spadł z roweru w ostatnim momencie jednak złapał równowagę. Po paru minut był już 100 metrów od komisariatu. Nagle jednak wszystko straciło sens, gdyż oprawcy dojechali na komisariat szybciej. Marcin bardzo szybko rozpoznał jednego z wysiadających policjantów, który przed chwilą bez czapki i w mroku brudnych ulic wyglądał jak morderca. Bezsilność przyparła chłopaka do muru. Bezradny usiadł na krawężniku i zaczął płakać. Po chwili wstał wsiadł na rower i odjechał do domu. W miejscu gdzie siedziała kobieta była tylko plama krwi. Minął ją, dojechał do domu, schował rower i tą samą drogą wrócił do pokoju. Po drodze wspominał dawne czasy, gdy jeszcze nie zesłano go na ziemię, gdy jako zwykły anioł nie miał o niej większego pojęcia. Kiedy już wtulił się mocno w pościel wydobył z siebie tylko jedno zdanie: "Za jakie grzechy trafiłem do Tego piekła!"

Komentarze
HappyLily : bardzo fajne - może tylko troszkę za krótkie bo miło się czytało a t...
Azazella : fajne i ciekawe opowiadanko :D :lol:
Dakota : Jestem mocno wyczulona na tematyke anielska, gdyz mam do niej wielka slabos...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły