Czekam na deszcz co martwą ziemię zbudzi
Nagie drzewa okryje liściem życia
Odezwij się Perunie, ześlij burzę
Na skraju śmierci potrzebna mi twa siła
Umarłe słońce, czaszki bladej owal
Osusza resztki krwi, co w żyłach mknie
Spękana ziemia czeka wybawienia
Złamana duszę czeka tylko lęk
Na deszcz czekam co zmyje ze mnie krew
Na wiatr czysty co brudne zwieje myśli
Spłynie pyłem po zardzewiałym mieczu
Uwolni mnie od tego czym nie jestem
Czerwony księżyc samotny pośród pełni
Odwraca twarz swą bym nie dojrzał bieli
Zmarznięta ziemia czeka blasku świtu
Zamarzające ciało czeka tylko śmierć
Nie ma myśli
Nie ma nadziei
Nie ma jutro
Nie ma wczoraj
Włosy moje deszczem obmywam
Miliony boskich łez zraszają ziemię
Pośród zimnych drzew i skał
Szukam sumienia
Co wydarto daleko stąd
Daleki gromu huk rozrywa ciszę
Blask rysuje szczyty popielatych gór
By wskazać drogę w ślad leśnych demonów
Ucieczką moją daleko gdzieś tam
Nagie drzewa okryje liściem życia
Odezwij się Perunie, ześlij burzę
Na skraju śmierci potrzebna mi twa siła
Umarłe słońce, czaszki bladej owal
Osusza resztki krwi, co w żyłach mknie
Spękana ziemia czeka wybawienia
Złamana duszę czeka tylko lęk
Na deszcz czekam co zmyje ze mnie krew
Na wiatr czysty co brudne zwieje myśli
Spłynie pyłem po zardzewiałym mieczu
Uwolni mnie od tego czym nie jestem
Czerwony księżyc samotny pośród pełni
Odwraca twarz swą bym nie dojrzał bieli
Zmarznięta ziemia czeka blasku świtu
Zamarzające ciało czeka tylko śmierć
Nie ma myśli
Nie ma nadziei
Nie ma jutro
Nie ma wczoraj
Włosy moje deszczem obmywam
Miliony boskich łez zraszają ziemię
Pośród zimnych drzew i skał
Szukam sumienia
Co wydarto daleko stąd
Daleki gromu huk rozrywa ciszę
Blask rysuje szczyty popielatych gór
By wskazać drogę w ślad leśnych demonów
Ucieczką moją daleko gdzieś tam