Biomechanical - objawienie metalowej sceny ostatnich lat. Za sprawą dwóch ostatnich albumów "The Empires Of The Worlds" oraz tegorocznego "Cannibalised" Anglicy uznawani są za jedną z najbardziej obiecujących kapel na obecnej scenie, a wspomniane albumy są odpowiednio drugą i trzecią częścią trylogii science fiction, którą rozpoczęło właśnie "Eight Moons".
Gdy słucham najnowszego dzieła Biomechanical, to jestem pełen podziwu
dla konsekwencji i chęci rozwoju. Nie żebym twierdził, że "Eight Moons"
jest słabe, ale niestety ustępuje swoim następczyniom. Na swoim debiucie
słychać wyraźną inspirację Panterą z okresu "Cowboys From Hell" oraz
Judas Priest - i w zasadzie są to moje jedyne skojarzenia. Zdecydowanie
bliżej tej muzyce do klasycznego heavy, gdyż nie jest to intensywne
granie, a i brzmienie do najcięższych nie należy. John K. jawi sie tu
jako świetna imitacja Roba Halforda. Od strony instrumentalnej jednak
nie jest to tak dobre granie jak Pantera - w zasadzie jedynym elementem
przykuwającym uwagę są naprawdę techniczne solówki, ale cała reszta -
riffy, melodie czy nawet sama konstrukcja utworów jakoś ląduje obok
mnie. Brakuje trochę pazura, mocy i przekonania do tego co się gra."Eight Moons" nie jest wydawnictwem popularnym choćby z tego względu, że został wydany przez małą wytwórnię. Prawda jest jednak taka, że jest to album słabszy i mniej wyrazisty niż dwa kolejne krążki. Za mało jest też elementów, które byłyby charakterystyczne dla Biomechanical. Jest to wydawnictwo poprawne, ale jest wiele innych ciekawych albumów, którym bardziej warto poświęcić chwile czasu.
Wydawca: Revolver Records (2002)