Trochę to dziwne, że recenzja płyty Amy Winehouse pojawia się na łamach DarkPlanet, gdyż ani to mroczne, ani elektroniczne, ani metalowe granie. Cały szkopuł w tym, że Amy - bohaterka brukowców i miłośniczka wszelkiej maści używek posiada jeden z najwspanialszych głosów we współczesnej muzyce rozrywkowej, który nigdy nie leżał obok pseudogotyckich wyjców, a czerpie garściami z klasyki soulu i jazzu.
"Back To Black" to drugi album wokalistki, wydany trzy lata po ciepło przyjętym debiucie "Frank". O ile pierwsze kroki artystki były mocno ukierunkowane na stylistykę soulową i jazzową, to tym razem fachowcy zadbali o to, aby esencję talentu tej bądź co bądź staczającej się na dno piosenkarki. Drugi krążek Amy Winehouse to 10 kompozycji i zaledwie 36 minut - ale to wystarczająca porcja muzyki, aby spowodowała szybsze bicie serca i poczucie wewnętrznego komfortu. Winehouse, będąca autorką i współautorką wszystkich utworów ze swoją "murzyńską" barwą wskrzesza ducha twórczości Arethy Franklin czy The Supremes Muzyka wykracza jednak daleko poza ramy soulu i jazzu. Już otwierający płytę "Rehab" pokazuje, że będziemy mieli do czynienia z materiałem żwawym, dynamicznym, który jednocześnie ma ogromne szanse zostać pozytywnie odebrany przez masy, a z drugiej strony będzie doskonałym tłem dla relaksującego zasiądnięcia w fotelu z papierosem i szklaneczką whisky.Pośród tej muzycznej podróży przez gatunki sprzed kilkudziesięciu lat, będziemy świadkami jak delikatne soulowe dźwięki ścierają się z jazzową finezją, jak współczesne rytmy r'n'b polewane są najbardziej klasycznym rock'n'rollem czy zwyczajnym popem. Warstwa instrumentalna nigdy nie wysuwa się na pierwszy plan przez wokalistkę, choć uważny słuchacz wyłapie, że te utwory są pozbawione banału i nawet jeśli maja sporo z odgrzewanego kotleta, to jego data ważności nie dobiegła końca. Winehouse czaruje swoim przepalonym, odrobinę "zjechanym" głosem, wyśpiewując z ogromną swobodą kolejne wersy tekstu - nie bawi się w modulowanie skali, ani w popisy - one są tu zbędne.
Drugi album Amy Winehouse potwierdza jej nieprzeciętny talent - zarówno jako kompozytora jak i wokalistki. Nie powinien dziwić fakt, że krążek zebrał 5 statuetek Grammy, w dużej mierze tych najbardziej prestiżowych. Warto też wspomnieć, że aż połowa piosenek z "Back To Black" zostało płytowymi singlami, z czego chyba największym uznaniem cieszyły się "Rehab", utwór tytułowy oraz "Teras Dru On Their Own", w którym wykorzystano fragment kompozycji Marvina Gaya oraz Tammi Terell'a "Ain't No Mountain High Enough" z 1967 roku. Jeśli płyta miała być skierowana dla mas - to końcowy efekt można uznać za sukces. Jeśli płyta była skierowana do bardziej wyrobionego słuchacza - też okazała się być sukcesem. "Back To Black" to kwintesencja mainstreamowego soulu, jazzu i r'n'b zamknięta w kilkudziesięciu minutach porywających dźwięków.
Tracklista:
01. Rehab
02. You Know I'm No Good
30. Me & Mr Jones
04. Just Friends
05. Back To Black
06. Love Is A Losing Game
07. Tears Dry On Their Own
08. Wake Up Alone
09. Some Unholy War
10. He Can Only Hold Her
Wydawca: Island (2006)
Bzy : KOCHAM i UWIELBIAM Amy. Mam jej wszystkie albumy i wydania koncertów n...
elkurczako : Twórczość Amy to trochę nie moja bajka, ale trudno nie docenić tak...
freya_blathin : Świetna płyta i świetna recenzja. A ostatnie zdanie po prostu po mistrzow...